Śmierć Jeffrey’a Vandegrift wstrząsnęła całą Ameryką. Informację o tym potwierdziło biuro lekarza sądowego w oficjalnym oświadczeniu dla portalu Variety.
Czytaj także: Martwa policjantka w hotelu. Na miejscu znaleziono list
Z Jeffrey’em żegnają się również jego współpracownicy ze stacji radiowej. Tą smutną wiadomością podzielili się ze swoimi słuchaczami na mediach społecznościowych.
Zmarł znany radiowiec. Wcześniej opowiadał o swojej chorobie
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarz prowadził w radio poranny program o nazwie "The JV Show". Ze swoimi słuchaczami nawiązał więź i w 2021 r. podzielił się z nimi trudną dla niego informacją. Zdiagnozowano u niego boreliozę.
Z ciężkim sercem jesteśmy zmuszeni do potwierdzenia, że ciało znalezione niedaleko molo 39 zostało już zidentyfikowane jako nasz drogi przyjaciel, członek rodziny, współpracownik - JV. Jesteśmy zdruzgotani tą informacją - wynika z oświadczenia.
23 lutego br. znany amerykański radiowiec zaginął. Ostatni raz był widziany w swoim domu w San Francisco.
W przeddzień zaginięcia wyznał swoim słuchaczom, że jego stan się znacznie pogorszył. Choroba zaczynała sprawiać mu ogromny ból fizyczny, z którym zwyczajnie nie potrafił sobie poradzić, a do tego doszły problemy z funkcjonowaniem jego mózgu.
Radiowiec przyznał, że nie był nawet w stanie opisać, co teraz się z nim dzieje.
Czytaj także: Grabowski znów uśmiercony. Tak zareagował
Miesiąc później, jego żona Natasha opublikowała oświadczenie, w którym przekazała, że ma ogromną nadzieję na to, że Jeffrey wróci. Przez ten czas miał status zaginionego, aż do teraz, bowiem światło dzienne ujrzała tragiczna wiadomość.
Ciało Jeffrey’a zostało znalezione w pobliżu molo nr 39 w San Francisco w Kaliforni.
Czuję waszą miłość i wsparcie dla JV i jestem za to bardzo wdzięczna. Ogrom fizycznych tortur, przez które przechodził przez ostatnie dwa lata, była naprawdę przytłaczająca - napisała Natasha, żona zmarłego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.