Do tragedii doszło około godz. 3 w nocy ze środy na czwartek na autostradzie A1. Jak wynika z ustaleń policji, na jezdnię w pewnym momencie nieoczekiwanie wtargnął łoś. Ze względu na słabą widoczność kierowca osobówki nie zauważył zwierzęcia i nie zdążył wyhamować. W wypadku zginął 35-letni pasażer samochodu.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że łoś stał na pasie zieleni oddzielającym pasy ruchu i wyskoczył przed maskę jadącego samochodu. Wszystko wskazuje na to, że zwierzę nie dało możliwości podjęcia przez kierowcę jakichkolwiek działań obronnych – mówiła kilka godzin po zdarzeniu starszy sierżant Aneta Kotynia z policji w Koluszkach.
Czytaj także: Śmiertelny wypadek na A1. Samochód zderzył się z łosiem
Jak się okazało, 35-latkiem, który zginął w wypadku, był Robert Korczowski, piłkarz z drużyny Burza Bystrzyca, amatorskiego klubu sportowego z Bystrzycy Oławskiej. 27 maja Robert wraz z przyjacielem wracał do domu z Gdańska, gdzie spełnił swoje marzenie, po raz pierwszy oglądając na żywo grę ulubionego klubu Manchester United podczas tegorocznego finału Ligi Europy.
Łoś wbiegł pod samochód
Po meczu Robert z przyjacielem Michałem wsiadł do samochodu i wyruszył w kierunku Bystrzycy Oławskiej, do domu. Michał prowadził, Robert usiadł na fotelu pasażera.
Jak wspomina kierowca, któremu udało się przeżyć w wypadku, siła uderzenia dosłownie rozpruła dach skody od strony pasażera. Przyjaciel Roberta wyciągnął go ze środka i starał się reanimować, ale niestety Robert nie dawał już oznak życia.
Czytaj także: Wielki wyczyn Tomasza Lisa. Po udarze wrócił do sportu
Drużyna żegna kapitana
Koledzy z drużyny Burza Bystrzyca wspominają go jako jednego z najlepszych piłkarzy w klubie, gdzie grał od zawsze. "Charakteryzował się spokojem, nieustępliwością, świetnym przeglądem pola, żelaznymi płucami i tym, że nigdy nie odstawiał nogi. Świetnie grał głową i miał niesamowity zmysł taktyczny, potrafił się świetnie ustawiać na boisku" – chwalą go koledzy z drużyny.
To był mój przyjaciel od dziecka. Wychowaliśmy się razem, studiowaliśmy razem, mieszkaliśmy razem we Wrocławiu. Jedna z najbliższych dla mnie osób. [...] Wszyscy jesteśmy w szoku – opowiada Marcin Bojakowski, wieloletni przyjaciel Roberta Korczowskiego w rozmowie z TVN24.
Pożegnalny mecz
W niedzielę Burza Bystrzyca odbyła mecz z Polonią Wrocław, podczas którego symbolicznie pożegnała swojego kapitana. Na meczu pojawiło się wiele osób. Odpalono race ku pamięci zmarłego piłkarza. Podczas meczu udało się uzbierać ok. 6 tys. złotych.
Te pieniądze drużyna przekaże rodzinie zmarłego 35-latka - żonie Kasi i 3-letniej córce Zuzie. Kwota ma pomóc w wypłacaniu kredytu za nowy dom, który Robert kupił pół roku temu.
Chcemy się postarać, aby tego domu rodzinie Roberta nie zabrali. Dlatego uruchomiliśmy zbiórkę, aby wspomóc jego żonę i dziecko – mówią koledzy piłkarza w TVN24.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.