O tym, w jakim stanie są relacje Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Andrzeja Dudy wymownie świadczy fakt, że politycy ponoć nie rozmawiali ze sobą już od 4 lat.
Te już i tak niezbyt dobre najlepsze relacje nadszarpnęły dodatkowo wybory do Parlamentu Europejskiego, w których popierany przez Dudę Wojciech Kolarski, nie uzyskał mandatu.
Struktury PiS otrzymały z centrali zakaz jakiejkolwiek współpracy z Wojtkiem. Odbijał się od ściany przy próbie organizacji niewielkiego choćby wydarzenia — wskazuje "Super Express" powołując się na osoby z otoczenia prezydenta Dudy.
Taki obrót spraw miał mocno zirytować prezydenta, który ponoć rozważa nawet poparcie w nadchodzących wyborach prezydenckich własnego kandydata, a nie kandydata wystawionego przez partię Kaczyńskiego. Wśród potencjalnych następców Dudy wymienia się Marcina Mastalerka. W ostatnich wywiadach szef gabinetu prezydenta Dudy zdradził, że jest namawiany do startu, choć decyzja jeszcze nie zapadła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Profesor Andrzej Rychard w rozmowie z dziennikiem stwierdził, że choć Andrzej Duda sam cieszy się sporym poparciem, to już przeniesienie tego poparcia na inną osobę jest "niekoniecznie łatwe". Nieco inaczej na sprawę patrzy inny politolog Marcin Palade.
Co zrobi Duda? To groźna sytuacja dla PiS-u
Marcin Palade wskazuje, że poparcie przez prezydenta Andrzeja Dudę kandydata innego niż ten wystawiony przez PiS, jest sporym zagrożeniem dla partii Jarosława Kaczyńskiego.
Głosy podzielą się tak bardzo, że w drugiej turze wyborów z kandydatem KO mógłby spotkać się niezależny kandydat centroprawicowy, kompletnie niezwiązany z PiS. W praktyce oznaczałoby to nawet koniec Prawa i Sprawiedliwości — stwierdził politolog w rozmowie z dziennikiem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.