Międzynarodowy zespół, składający się z archeologów, antropologów, klimatologów i biologów, przedstawił wyniki nowej analizy zmian klimatycznych na Ziemi. Ich zdaniem przy obecnym tempie ocieplania się klimatu, miejsca, gdzie dziś mieszkają nawet 3 miliardy osób mogą stać się zwyczajnie zbyt gorące do funkcjonowania.
Według badania, opublikowanego w poniedziałek w amerykańskim czasopiśmie naukowym PNAS, sukces cywilizacji wynika z jej istnienia w pewnym wąskim przedziale możliwych temperatur na Ziemi. Znaczna większość mieszkańców globu, co najmniej od 6 tysięcy lat koncentrowała się na obszarach, gdzie średnia roczna (dzienna i nocna) temperatura wynosi od 11 do 15 stopni Celsjusza. Oczywiście istniały pewne wyjątki, jak np. Beduini z Sahary, czy rodzimi mieszkańcy Syberii, jednak gęstość zaludnienia była tam zawsze bardzo niska.
Czytaj także: Alarmujący stan w Bałtyku. Naukowcy oceniają, ile lat potrzeba na regenerację mórz i oceanów
Pewnym wyjątkiem są tereny tropikalne (głównie Azja Południowo-Wschodnia), gdzie jednak wyższe temperatury są rekompensowane przez ulewne deszcze, pozwalające na produkcję żywności. Wraz z rozwojem techniki ludzie zajmowali coraz mniej przyjazne tereny, jednak znaczna większość z nich nadal pozostaje w określonych "widełkach" temperatury.
Jako archeolog, zawsze powtarzam moim studentom, że nasza technologia i nasz rozum pozwoliły nam żyć w dowolnym miejscu. Prawda jest jednak taka, że większość z nas żyje w obszarach o określonym klimacie, które są też najbardziej produktywne gospodarczo - mówił telewizji CNN, współautor badania, Timothy Kohler.
Jak szacują badacze, przy obecnym wzroście rocznych temperatur, obszar terenów najbardziej przyjaznych do życia kurczy się. Obecnie obszar ekstremalnie gorących pustyni, gdzie średnia temperatura to 29 stopni Celsjusza, zajmuje tylko 0,8 powierzchni Ziemi. Jednak jesteśmy na granicy i do 2070 roku udział ten może wzrosnąć aż do 19 procent.
Zobacz także: Globalne ocieplenie kontra alkohol. Ulubione trunki zagrożone
Powody imigracji
Według naukowców, na każdy 1 stopień podwyższenia się średniej globalnej temperatury, przypada około miliard osób, które będą chciały wyemigrować z zamieszkanych przez siebie terenów. Miejscami najbardziej narażonymi na niszczycielskie temperatury są m.in. Afryka Subsaharyjska, Indie czy Bliski Wschód, gdzie również szybko rośnie liczba ludności.
Często wskazuje się, że fala przybyszy to Europy, której szczyt przypadł na 2015 rok, ma podłoże klimatyczne - ich ojczyste tereny nie nadają się dłużej do uprawy roli. Prowadziło to do ubożenia lokalnych społeczności, ich przenoszenia się do przeludnionych miast, a przez to do buntów, wojen i konfliktów religijnych.
Jak dodaje Kohler, jeżeli nic nie zrobimy, aby odwrócić te zmiany, to do 2070 roku, w podobnym położeniu może się znaleźć aż 3,5 miliarda osób. Być może nawet więcej, bo wszystko zależy od wzrostu demograficznego na świecie.
Autorzy badania zaznaczają jednak, że przy znacznym ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych i zaprzestaniu zanieczyszczania oceanów, możemy może nie zatrzymać, ale spowolnić ten niebezpieczny trend.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.