Prezydent Stanów Zjednoczonych liczy na wygraną w stanach: Wisconsin, Georgia, Arizona, Michigan oraz Pensylwania. I zapowiada, kiedy Amerykanie mogą się spodziewać od niego dowodów na błędy w procedurze wyborczej, które potwierdziłyby jego wygraną.
Prawdopodobnie za dwa, trzy tygodnie – przyznał Donald Trump w rozmowie z "Washington Examiner".
Przeczytaj także: Słynna scena z "Kevina". Prawdę o niej ujawniono dopiero dziś
Wybory w USA. Donald Trump chce ponownego przeliczenia głosów
Podczas wywiadu Donald Trump dowodził, że organizatorzy wyborów prezydenckich dopuścili się licznych oszustw. Wcześniej do zarzutów wysuniętych przed obecnego prezydenta USA odnieśli się eksperci z Agencji Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury (CISA).
Przeczytaj także: Mieli już tego dość. Ivanka Trump nie miała wyjścia
Urzędnicy do spraw bezpieczeństwa wydali oświadczenie, w którym zarzucili prezydentowi szerzenie nieprawdy. Jak podkreślili, tegoroczne wybory były "najbezpieczniejsze w historii Stanów Zjednoczonych" i nie istnieją żadne rzetelne dowody na to, że doszło do oszustwa.
Nie ma dowodów na to, że jakikolwiek system głosowania usunął, utracił bądź zmienił głosy lub został w jakikolwiek sposób naruszony – czytamy w oficjalnym oświadczeniu CISA.
Deklaracje Donalda Trumpa stoją w sprzeczności z tym, co przekazali informatorzy "New York Times". Zgodnie z przedstawioną przez nich wersją, obecny prezydent USA tak naprawdę zdaje sobie sprawę, że poniósł nieodwracalną klęskę. Trump ma nawet rozważać udział w kolejnych wyborach prezydenckich, które odbędą się w 2024 roku.
On wie, że to koniec – podkreśla informator "New York Times".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.