Truchło pierwszego żubra znaleziono we wtorek. Do jego zastrzelenia przyznał się jeden z myśliwych, który późnym wieczorem tego samego dnia zgłosił się na policję. Mężczyzna miał być przekonany, że ustrzelił rosłego dzika.
Jak poinformowało Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze "Dzika Zagroda", zastrzelone zwierzę to dorosła samica żubra, która miała na szyi obrożę telemetryczną. Żubrzyca została postrzelona z odległości zaledwie 100 metrów na otwartej przestrzeni, na polu topinamburu sięgającym do kolan. Z ciała wyciągnięto trzy kule.
Zwierzę nie padło na miejscu, sprawca postanowił sam ją dobić, stąd kilka oddanych strzałów. Ze zwierzęcia wyjęto trzy pociski - przekazali w komuniakcie na Facebooku przedstawiciele "Dzikiej Zagrody".
Niestety, na tym nie kończy się ta dramatyczna historia. W środę towarzystwo przyrodnicze zostało poinformowane o drugim martwym żubrze, znalezionym na tym samym poligonie. To kolejna samica, pochodząca z tego samego stada. Zwierzę również miało rany postrzałowe, jednak w jego ciele nie znaleziono kul.
Kula przeszła na wylot. Mocno krwawiąca krowa zdołała przejść 400 metrów, po czym padła - czytamy na profilu Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
Obie żubrzyce były w doskonałej kondycji, jedna z nich karmiła kilkumiesięczne cielę. Warto zaznaczyć, że żubry w Polsce znajdują się pod ścisłą ochroną, w żadnym wypadku nie wolno na nie polować.
Sprawą zajął się Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Szczecinie. Służby wiążą zastrzelenie drugiego żubra z tym samym myśliwym. Mężczyzna miał zgodę, by polować na poligonie drawskim. Nie usłyszał jeszcze żadnych zarzutów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.