Jak podaje portal Next.gazeta.pl, w czwartek z Okęcia o 8:15 miał wylecieć samolot do Hurghady w Egipcie, w którym mieli znaleźć się m.in. klienci Itaki, ale także innych biur podróży. Dobę później, samolot wciąż nie odleciał, obecnie odlot planowany jest na 19:30 w piątek 28 czerwca. To już drugie z kolei opóźnienie.
Klienci Itaki kontaktowali się z biurem podróży, jednak jak wynika z ich relacji, wykazało ono "lekceważące podejście" i miało "mijać się z prawdą". Podróżni już dwukrotnie byli transportowani do hotelu i nie kryją wściekłości w związku z zaistniałą sytuacją.
O pierwszym opóźnieniu klienci Itaki dowiedzieli się w czwartek o 10. Biuro jednak miało nie udzielić im informacji, o ile dłużej będą musieli czekać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy z wylotem do Egiptu. Turyści wściekli
- Pasażerowie czekali więc na lotnisku, pozostawieni sami sobie aż do 14. Po sześciu godzinach oczekiwania otrzymali butelkę wody i nadzieję, że w końcu odlecą. Wówczas Itaka zakomunikowała, że samolot wciąż nie wyleciał z Egiptu, więc zdecydowano się przewieźć turystów do hotelu. Na 180 osób podstawiono po godzinie oczekiwania tylko jeden autobus - relacjonował w rozmowie z portalem Next.gazeta.pl pan Wojciech.
- Czuję się jak w jakiejś grze, że kto nie umrze, ten wygrywa. Potworna bitwa jest o wejście. Wszyscy się szarpali - dodała żona pana Wojciecha. Turyści zostali przetransportowani do hotelu dopiero o godzinie 15 i dopiero wtedy otrzymali posiłek.
Następnie biuro podróży zapewniło swoich klientów, że ich samolot pojawi się na Okęciu o 2:40. Gdy turyści dotarli na miejsce, okazało się, że lot jest opóźniony o godzinę, po czym, gdy miał się rozpocząć boarding, piloci poinformowali, że jest problem z tankowaniem i brakuje personelu, "który mógłby się tym zająć".
Kłótnie, szarpanina i omdlenia. "Bałagan i mordęga". Co na to Itaka?
O tym, że nie odlecimy, dowiedzieliśmy się 10 minut przed czasem, gdy powinniśmy wejść na pokład samolotu. Przez długi czas nikt nie przekazał nam żadnych informacji - ani Itaka, ani FlyEgypt. Okazało się, że "nasz" samolot ma awarię. Dopiero przed godz. 14 dostaliśmy SMS z informacją, że lot jest przesunięty na 2.20 w nocy i że mamy odebrać vouchery na hotel i taksówki. Jednocześnie nie wskazano nam, gdzie mamy to zrobić - relacjonował w rozmowie z Business Insider pan Radosław, który na wakacje miał polecieć z żoną oraz dziećmi w wieku roku, czterech i 11 lat.
- Bałagan i mordęga. Kontakt z Itaką jest dość trudny. Często nie mają informacji, które my już posiadamy. Biuro podróży, z którym mamy zawartą umowę, próbuje rozmyć swoją odpowiedzialność. Mówi, że należy rozmawiać z przewoźnikiem. Nie mamy też żadnych informacji, czy nasze wakacje zostaną wydłużone, czy otrzymamy zwrot pieniędzy za stracone dni. Będziemy walczyć o odszkodowanie - dodał mężczyzna.
Czytaj także: Śmierć na lotnisku w Dublinie. Kobieta wróciła z wakacji
Jak opisuje Next.gazeta.pl, podróżnych około 9 rano ponownie odesłano do hotelu i zapowiedziano, że samolot do Hurghady odleci o 18:30. Już teraz jednak wiadomo, że będzie miał godzinne opóźnienie. Klienci Itaki nie kryją wściekłości i oburzenia. Według relacji portalu, na lotnisku dochodzi do omdleń i kłótni ze Strażą Graniczną.
W odpowiedzi, którą Itaka przysłała redakcji BI, czytamy, że "opóźnienie zostało spowodowane względami operacyjnymi, pozostającymi po stronie przewoźnika". Biuro poinformowało też, że turyści mają możliwość rezygnacji z wyjazdu lub jego zmiany, oraz że mieli zostać powiadomieni, iż otrzymają pieniądze za niewykorzystane świadczenia. Ponadto Itaka przekazała, że klienci mogą się ubiegać o odszkodowanie od przewoźnika w ramach unijnego rozporządzenia WE261.