38- i 49-latka z gminy Końskowola na przełomie lipca i sierpnia złożyły zamówienie na 5 ton węgla kamiennego poprzez sklep internetowy Polskiej Grupy Górniczej. Za surowiec zapłaciły z góry. Wówczas węgiel był znacznie tańszy niż dzisiaj. Kobiety wykonały przelew w wysokości niecałych 5 tys. zł.
Zamówiły węgiel. Nie mają ani surowca, ani pieniędzy
Po kilkunastu dniach oczekiwania kobiety z niekrytym zdziwieniem przeczytały wiadomości, które wpłynęły na ich skrzynki mailowe. Wynikało z nich, że zamówienie zostało anulowane. Firma uspokoiła jednak, że zwróci przelane na jej konto pieniądze.
Kobiety zaczęły dociekać, co tak właściwie zaszło. Przedstawiciele spółki początkowo twierdzili, że operacja była odpowiedzią na prośbę klientek o anulowanie zamówienia. Z czasem jednak przyznali, że doszło do pomyłki i zlecenie zostało przypadkowo skasowane bez autoryzacji ze strony kobiet.
Polska Grupa Górnicza oddała paniom wpłacone pieniądze i na tym sprawa mogłaby się zakończyć, lecz pojawił się nowy problem. Kobiety zdążyły umówić się z firmą transportową, która miała przywieźć do nich zamówiony surowiec. Zapłaciły jej z góry aż 1320 zł.
Przedsiębiorstwo nie chce jednak oddać należności, gdyż jak twierdzi, "nie podlega ona zwrotowi". W wyniku tej przedziwnej sytuacji panie nie mają ani węgla, ani pieniędzy. Nie widząc innego rozwiązania, zdecydowały się zgłosić sprawę na policję. Puławscy funkcjonariusze będą teraz ustalać okoliczności zdarzenia i być może wyciągną konsekwencje wobec spółki transportowej. Incydent bada też PGG.
Czytaj także: 63-latka zaciągnęła 3 kredyty. Tak podeszli ją oszuści
Mieliśmy już różne kłopoty z oszustami, ale z tego rodzaju problemem zetknęliśmy się po raz pierwszy. Ze swojej strony na pewno będziemy chcieli szczegółowo wyjaśnić, co się stało i wzmocnić nasze zabezpieczenia – mówi Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej, cytowany przez "Dziennik Wschodni".