Dwuletni chłopiec oparzył się latem na głównym deptaku w Rzeszowie. O sprawie pisze rzeszow.wyborcza.pl. Sprawa została zgłoszona na policję, a rodzice postanowili zażądać 10 tys. zł odszkodowania od miasta.
Firma ubezpieczeniowa stwierdziła, że chłopiec doznał oparzenia termicznego drugiego stopnia nadgarstka i dłoni prawej oraz pierwszego stopnia lewej dłoni. Firma uznała, że doszło do zamontowania niewłaściwych opraw lamp, które nagrzewają się do wysokiej temperatury.
Serwis podał, że ubezpieczyciel wyliczył, iż po 300 zł należy się za następstwa doznanych urazów i uszkodzeń ciała, wiek osoby poszkodowanej oraz intensywność cierpień fizycznych i psychicznych (ból). Do tego 200 zł za rehabilitację i leczenie. Wyszło 1100 zł, ale w ramach dążenia do ugodowego zakończenia sprawy rodzicom zaproponowano 2 tys. zł.
Jednak to nie zadowala rodziców dziecka. - Słyszeliśmy o podobnym wypadku w Szwajcarii. Tam dziewczynka poparzyła się zawieszoną nisko lampą. Dostała odszkodowanie w wysokości 80 tys. euro – powiedziała "Wyborczej" mama chłopca. I zapowiedziała, że jeśli nie zostanie wypłacona im kwota, która "choć w części zadośćuczyni za ból, cierpienie i zmarnowane wakacje" to sprawa trafi do sądu.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_