W poniedziałek rozpoczął się proces przed sądem okręgowym w Duisburgu. Pochodzący z Polski 37-latek jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Ma odpowiedzieć także za spowodowanie trwałego uszczerbku na zdrowiu u sąsiadki, która próbowała go powstrzymać.
Makabryczne zdarzenie miało miejsce w jednym z bloków mieszkalnych w Oberhausen. Piotr M. dźgnął nożem swoją partnerkę Natalię W. Kobieta wybiegła na klatkę schodową wraz ze swoim rocznym synem i 11-letnią córką.
37-latek zaatakował dziewczynkę, zadając jej 10 ciosów nożem. Natalia W. próbowała uciec do sąsiadki, która słysząc awanturę, otworzyła drzwi. Piotr M. zaatakował także i ją – uderzył kobietę w głowę butelką od szampana, łamiąc jej czaszkę i szczękę oraz powodując wylew krwi do mózgu.
Oskarżony ani myślał się zatrzymywać. Ranił nożem także kolejną sąsiadkę, która próbowała go powstrzymać. Życie tej pierwszej udało się uratować dzięki szybkiej interwencji lekarzy. Kobieta nie widzi jednak na jedno oko.
Czytaj także: Dramat w Niemczech. Tragiczna śmierć 29-letniego Polaka
Wpadł w morderczy szał. Uważał się za Jezusa
Piotr M. przyjechał do Niemiec w 2010 jako wykwalifikowany inżynier. Od 2018 roku był w związku z Natalią W. 37-latek nie miał żadnego powodu, żeby zaatakować najbliższe mu osoby.
Oskarżony przyznał w rozmowie ze śledczymi, że podobnie jak jego brat, cierpi na schizofrenię. Feralnego wieczoru miał czuć, że jest Jezusem. Przez dwadzieścia minut powtarzał w kółko "śmierć przez zmartwychwstanie".
W obawie przed dziwnym zachowaniem mężczyzny Natalia W. postanowiła opuścić mieszkanie wraz ze swoimi dziećmi. Wtedy Piotr M. wpadł w szał.
Miałem atak. Stałem się "rzeczą", potwornie zaczęła boleć mnie głowa. Słyszałem głosy, a moja głowa płonęła, jakby ktoś zrywał z niej płaty skóry – opisał 37-latek na sali sądowej.
Piotr M. miał powiedzieć biegłym, że odczuwał wielką radość, kiedy zadawał ciosy nożem.
Oskarżony stał jakby z boku i patrzył na swoje czyny – podkreślił obrońca Markus Rohel.
Czytaj także: Niemcy nie wierzyli własnym oczom. Polak wdrapał się na 40-metrowy dźwig i zaczął tańczyć
Chciał mordować ludzi na ulicy. Zaczął machać do policjantów
37-latek wybiegł na ulicę i chciał mordować znajdujących się na niej przechodniów. Uspokoiły go dopiero światła nadjeżdżających radiowozów. Usiadł przy oknie na klatce schodowej i zaczął machać do policjantów.
To było zaproszenie dla policji do zabawy. To wszystko w mojej głowie było tylko grą – podkreślił Piotr M.
Obrońca podkreślił, że oskarżony bardzo żałuje swoich czynów. Dodał, że Piotr M., wie, że nie ma dla nich wytłumaczenia. Zauważył także, że mężczyzna znajduje się pod opieką lekarzy i przyjmuje leki.
37-latek przebywa obecnie na oddziale psychiatrii sądowej w Essen. Proces będzie kontynuowany w tym tygodniu.
Obejrzyj także: Monachium: niemiecka policja w akcji