Do tragedii doszło w sobotę 4 lipca. Na drodze wojewódzkiej nr 871 na Podkarpaciu zderzyły się dwa auta. W jednym z nich jechali Mariusz i Marzena z niespełna 3-letnim synem Sebastianem. Młode małżeństwo zginęło na miejscu.
Trójka dzieci osierocona
Sprawcą wypadku był 37-latek, który najprawdopodobniej kierował pod wpływem alkoholu. W deszczu wyprzedzał na podwójnej ciągłej. Z obrażeniami trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację jamy brzusznej.
Jak przekazuje prokurator, w niedzielę lekarze nie zgodzili się na jego przesłuchanie. Biegły ma ocenić stan zdrowia kierowcy i ocenić, czy w najbliższych dniach będzie mógł zeznawać w tej sprawie - informuje "Super Express".
Bliscy ofiar są zrozpaczeni. Rodzice kobiety spędzają czas z dwiema córkami i czekają na najstarszego syna, który jest w drodze z Francji. Nie mogą uwierzyć, że ich najbliższych już nie ma. – W naszej pamięci zostaną jako Mana i Maniuś, bo tak kazali na siebie mówić – mówi w rozmowie z "Super Expressem" pani Anna, siostra zmarłej.
Nie przyjmujemy jeszcze tego do wiadomości. Przecież przed chwilą się ze sobą widzieliśmy, rozmawialiśmy. Tydzień temu byli razem na osiemnastce chrześnicy Marzenki, a zaledwie dzień wcześniej Mariusz montował szafę u teściów - dodaje siostra zmarłej 37-latki.
Czytaj także: Pies bohater. Uratował kobiecie życie
Małżeństwo osierociło, poza Sebastianem, także 10-letrniego Artura i 9-letniego Norberta. Dzieci już wiedzą, że rodzice nie żyją - o wstrząsającej stracie rozmawiał z nimi psycholog. Dzieci są teraz pod opieką najbliższej rodziny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.