Skarpetki to nie jedyny przykład pomocy
Od jakiegoś czasu możemy w internecie przeczytać o tym, jak źle wyposażeni są rosyjscy żołnierze. Mężczyźni, którzy otrzymali obowiązkowe wezwanie do wojska, dzielą się w sieci informacjami o swoim ekwipunku. Można w nim znaleźć choćby sprzęt do paintballa czy też przeterminowane jedzenie. Nic więc dziwnego, że rosyjskie władze postanowiły w pomoc dla swoich wojskowych zaangażować cały naród, w tym także dzieci.
Produkty wełniane będą miały charakterystyczne symbole Z i V. Dzieci rysowały również laurki i pisały wiadomości do każdej pary skarpetek – czytamy na Telegramie.
To nie jedyny przykład tego, jak dzieci w Rosji są wciągane w pomoc dla wojska. 17 października w szkołach w Orenburgu rodzice uczniów musieli kupować ubrania, lekarstwa i artykuły gospodarstwa domowego dla rosyjskiego wojska na Ukrainie. Listę z rzeczami rozesłała do placówek oświatowych Rada Miejska Kobiet.
Rodzice musieli kupować majtki, skarpetki, ciepłe ubrania, buty, bandaże, plastry, power banki, papier toaletowy itd. Ponadto Związek Kobiet prosił rodziców i dzieci o umieszczanie rysunków i listów do żołnierzy "z życzliwymi, ciepłymi słowami" w pudełkach z paczkami. Ci, którzy odmawiają i odmawiali pomocy dla wojska, byli wyszydzani i oczerniani. Zarówno dzieciom, jak i ich rodzicom mówi się, że "nie chcą pomagać wojsku i nie kochają ojczyzny".
Zakazany symbol
Litera "Z" towarzyszy wojskom rosyjskim od początku inwazji na Ukrainę. Mówi się, że stała się już neo-swastyką. Według niektórych rząd Rosji przekazuje mieszkańcom tego kraju, że znak "Z" to poparcie dla rosyjskich wojsk i ich działań w Ukrainie. "Z" znalazło się nie tylko na sprzętach wojskowych, ale także na ubraniach ludności cywilnej czy samochodach.
Z czasem litera "Z" zyskała moc jako symbol agresji i przez niektóre kraje została wręcz zakazana. W miesiąc po ataku Rosji na Ukrainę jej używania zabroniły Niemcy.
Czytaj także: Zaczyna się. Grupa Wagnera w akcji przy granicy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.