W niedzielę, pod pretekstem alarmu bombowego, samolot Ryanair, lecący z Aten do Wilna, miał przymusowe lądowanie na terenie Białorusi. W tym momencie na podkład weszły służby, które aresztowały białoruskiego aktywistę Ramana Pratasiewicza, który żyjąc na emigracji, protestuje przeciwko rządom Łukaszenki.
Czytaj także: Tomasz M. zabił 11-letniego Sebastianka z Katowic. Ujawniamy, kim jest 41-latek z Sosnowca
Sprawa odbiła się szerokim echem na całym świecie. Premier Mateusz Morawiecki jeszcze tego samego dnia rozmówił się z szefem Rady Europejskiej. Zaproponował, by na poniedziałkowym szczycie omówić nałożenie na Białoruś sankcji. Pomysł Morawieckiego jest taki, by wstrzymać wszystkie loty do Białorusi z krajów UE do czasu wypuszczenia aktywisty na wolność.
Aby jednoznacznie odpowiedzieć na taki akt międzynarodowego terroryzmu, i to akt terroryzmu państwowego, niebywałego terroryzmu państwowego ze strony Republiki Białoruskiej, dzisiaj na Radzie Europejskiej zaproponuję, aby wszystkie loty z terytorium Białorusi do Unii Europejskiej i w drugą stronę, z Unii Europejskiej na terytorium Republiki Białoruskiej, zostały wstrzymane - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.
Białoruś zdążyła też w międzyczasie wydalić ambasadora Łotwy. Agencja BiełTA poinformowała o sprawie w poniedziałek. Łotewscy dyplomaci mają opuścić placówkę w ciągu 24 godzin - pozostały personel ma 48 godzin na opuszczenie Białorusi. Na miejscu może zostać tylko jeden pracownik techniczny, którego zadaniem będzie zadbanie o budynek.
Łukaszence nie spodobała się flaga, jaką wywiesił burmistrz Rygi w związku z mistrzostwami świata w hokeju. Oficjalną flagę państwową Białorusi zastąpiła ta biało-czerwono-biała, która jest symbolem protestujących przeciwko władzy Łukaszenki. Odpowiedzią Łotwy było postanowienie o wydaleniu ze swojego kraju białoruskich dyplomatów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.