Były minister paliw i energetyki, przez pół roku wicepremier Rosji. Działacz prodemokratyczny, przeciwnik rządów Władimira Putina i stanowczy wróg działań wojennych wobec aneksji Krymu i - szerzej - całej Ukrainy. Tak mogłaby brzmieć krótka notka biograficzna Borysa Niemcowa.
27 lutego przypada ósma rocznica jego śmierci. W 2015 r., kilkaset metrów od murów Kremla, Niemcow został zastrzelony przez "nieznanych sprawców". Akurat szedł mostem ze swoją partnerką, ukraińską modelką Anną Duricką, kiedy zza jego pleców padły cztery strzały.
Kilka godzin wcześniej Niemcow nawoływał Rosjan do uczestnictwa w marszu przeciwko wojnie w Ukrainie. Jego pogrzeb odbył się 3 marca, Niemcowa żegnało ok. 600 osób.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niedługo po morderstwie "nieznani sprawcy" okazali się znani. Służby i władze aresztowały dwóch Czeczenów, Anzora Gubaszewa i Zaura Dadajewa. Dzień po zatrzymaniu Gubaszewa i Dadajewa aresztowano jeszcze trzech ich krewnych. Do winy przyznał się Dadajew, jednak szybko odwołał swoje zeznania. Skazano go na 20 lat więzienia, a pozostałych podejrzanych na od 11 do 19 lat.
Na kilka dni przed śmiercią Niemcow miał powiedzieć swojej mamie, że boi się, że Władimir Putin go zabije.
Chronili go. Do czasu. Na Kremlu zapadł wyrok
Niemcow pojawił się na scenie politycznej z początkiem wielkich przemian po upadku ZSRR. Wcześniej był działaczem na rzecz ekologii i ochrony środowiska. Rozpoznawalny stał się dzięki udziałowi w protestach przeciwko budowie elektrowni atomowej im. Gorkiego, po awarii w Czarnobylu.
Jego obecność w polityce związana była ze środowiskiem i otoczeniem Borysa Jelcyna. Co ważne, Niemcow nie był członkiem partii komunistycznej. W 1990 r. został wybrany na deputowanego Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej - jednej z "republik" ZSRR. Tam młodego deputowanego wypatrzył Jelcyn. Zaczął z nim współpracować w sprawie przemian, jakie powinny zajść w ZSRR i Rosji.
Zaufanie Jelcyna do młodego polityka musiało być duże, bo w 1991 r. Niemcow został szefem administracji obwodu niżnonowgorodzkiego. Dał się tam poznać jako sprawny zarządca, jednak jego pomysły gospodarcze nie zjednywały mu poparcia ludności. Zwieńczeniem jego kariery było stanowisko ministra ds. paliw i energetyki oraz wicepremiera Rosji w rządzie Wiktora Czernomyrdina.
Po odejściu z wielkiej polityki Niemcow nie zaprzestał działań na rzecz propagowania praw człowieka i demokratyzacji. Krytykował politykę Władimira Putina. Chciał startować w wyborach prezydenckich, jednak wycofał się z tego pomysłu, a w 2008 r. prezydentem Rosji został Dmitrij Miedwiediew. Był przeciwny rosyjskim działaniom wobec Ukrainy.
Ludzie z otoczenia Jelcyna, którzy w pierwszych latach ery Putina mieli jeszcze pewne wpływy, próbowali chronić Niemcowa. Kiedy jednak stał się osobą zbyt rozpoznawalną, kiedy jego głos był coraz chętniej słuchany na Zachodzie, a jego znaczenie zaczęło rosnąć - na Kremlu zapadł na niego wyrok. A ponieważ nie dało się go zdyskredytować politycznie, Niemcow stał się celem.
"On musiał zginąć"
Były analityk Agencji Wywiadu Robert Cheda mówi, że dla współczesnej Rosji Niemcow był postacią bardzo niejednoznaczną. Symbolizował największy kryzys gospodarczy kraju i masom kojarzył się z najcięższym okresem pauperyzacji. Ale w dużej mierze było to wykreowane przez politycznych przeciwników.
Niemcow, jak mówi w rozmowie z o2.pl mjr Cheda, był "cudownym dzieckiem" Jelcyna, jednym z jego młodych wilczków gospodarczych. To on był autorem pomysłów głębszej integracji ekonomicznej z zachodem i liberalizmu gospodarczego. To, co na początku XXI w. realizowali Putin i Kasjanow, to były de facto pomysły Niemcowa. To on, realizując program Jegora Gajdara, odkręcał zapaść poimperialną olbrzymiego kraju.
Miał autorytet i kontakty na Zachodzie, miał pomysł na wyjście z kryzysu. Miał wreszcie pomysły na inną politykę zagraniczną. Innymi słowy, miał pomysły na inną Rosję. Niemcow symbolizował pewną epokę. Jego osobowość stała się groźna dla Putina. I dlatego musiał zginąć, po prostu musiał. Jego śmierć była sygnałem nie dla Zachodu, ale dla rosyjskich elit - mówi dalej analityk.
Przekonuje także, że Niemcow był uważany za zdrajcę ideałów putinizmu. Jego śmieć miała efekt mrożący dla rosyjskich elit. Kilka lat później reżim próbował wyeliminować innego opozycjonistę, Aleksieja Nawalnego, który miał siłę, by pociągnąć za sobą lud i część elit. Nawalnego najpierw - w 2020 roku - próbowano otruć, a następnie osądzono i skazano na pobyt w kolonii karnej, w której przesiaduje do dziś.
Mjr Cheda dodaje, że patrząc z perspektywy wojny w Ukrainie, śmierć Niemcowa była krokiem naprzód Putina. Wśród ludzi, z którymi Zachód mógłby i chciał rozmawiać, Niemcow zajmował ważne miejsce. Jako właśnie pomysłodawca "innej Rosji", człowiek, który kiedyś mógłby stworzyć zaczątek jakiegoś emigracyjnego rządu. Od początku pogróżek Rosji w stronę Ukrainy zajmował stanowisko jednoznacznie proukraińskie.
Miał też niesamowitą wiedzę na temat przekrętów w Rosji. Publikował raporty, bezpośrednio kompromitujące Putina. To on, jako pierwszy, wskazał, że Putin jest złodziejem, oszustem, sam wyprowadza pieniądze i okrada rosyjski lud. A tego Putin nie mógł wybaczyć - podsumowuje mjr Cheda.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.