Informację tę Giczan opublikował na Twitterze. Jak opisał dziennikarz, władze Białorusi nie tylko "otworzyły" granicę z Litwą dla uchodźców, ale wręcz aktywnie uczestniczą w procesie szmuglowania i handlu uchodźcami.
Giczan pisze, że uczestniczą w tym dwa najważniejsze podmioty. Pierwszym z nich jest kontrolowane przez reżim Łukaszenki biuro turystyczne, a drugim - irackie linie lotnicze. Ma to być kwestia ostatniego miesiąca, wtedy działania zintensyfikowano.
Zdaniem Giczana liczba lotów z Iraku na Białoruś podwoiła się w ciągu ostatniego miesiąca - z dwóch do czterech tygodniowo. Do tego stopnia, że do użytku przeznaczono większy samolot. Starego Boeinga 737 zastąpiono nowszym i większym Boeingiem 777.
Dziennikarz opisuje, że wlatujący na Białoruś Irakijczycy nie są w żaden sposób sprawdzani. Wizy dostają niejako "z automatu". Następnie, już z wizą wjazdową na Białoruś, trafiają na granicę z Litwą, skąd przedostają się na teren Unii Europejskiej.
A to właśnie brak możliwości realnej weryfikacji uchodźców był powodem, dla którego Polska kilka lat temu nie zgodziła się na przyjmowanie uciekinierów z Bliskiego Wschodu. Takie działania białoruskiego reżimu mogą być oznaką kolejnej eskalacji napięcia między Białorusią a Unią Europejską.
Oczywiście "przysługa" ta nie jest darmowa. Giczan twierdzi, że taki "transfer" z Iraku (lub Syrii) przez Białoruś na Litwę ma mieć swoją cenę. Wynosi ona od trzech do sześciu tysięcy dolarów.
Studenci z Bliskiego Wschodu, którzy uczą się na Białorusi, twierdzą, że przemycanych w ten sposób osób jest coraz więcej. Opublikował także nagranie, na którym Litwini budują obozy tymczasowe dla uchodźców.
W środę premier Litwy Ingrida Simonite zapowiedziała, że w związku z sytuacją, z budżetu krajowego zostaną wyasygnowane dodatkowe środki - opisuje portal delfi.lt. Chodzi o fundusze na zakwaterowanie i utrzymanie migrantów w ośrodkach przejściowych, a także na opłacenie nadgodzin dla funkcjonariuszy litewskiej Straży Granicznej oraz tłumaczenia.
Jak dodaje portal, w tym roku zatrzymano ponad 300 uchodźców, którzy próbowali się przedostać z Białorusi na Litwę. To o wiele więcej, niż przez cały miniony rok. Problem ten podniosła w ubiegłym tygodniu także minister spraw wewnętrznych Litwy, Agne Bilotaite. Polityczka mówiła, że białoruscy urzędnicy mogą brać udział w tym procederze i, że jest celowa polityka reżimu Łukaszenki, wymierzona w państwo litewskie.
Giczan zaś dodaje, że Litwini nie wykluczają nawet wprowadzenia stanu wyjątkowego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.