Jak donosi portal NKNews, Tokio ma poważne wątpliwości co do stanu zdrowia Kim Dzong Una. O wnioskach japońskiego wywiadu poinformował minister obrony narodowej, Taro Kono.
Według Kono ostatnie agresywne postępowanie Korei Północnej można wytłumaczyć między innymi dwoma czynnikami - szerzeniem się epidemii koronawirusa w kraju oraz złym stanie zdrowia "Najwyższego Przywódcy". Do tego dochodzą kolejne trudności ekonomiczne stające przez KRLD.
Czytaj także:
Agresja ze strony Korei Północnej
Wszystko to może stać za "dziwnym zachowaniem" Pjongjangu, którego celem ma być m.in. odwrócenie uwagi obywateli od kwestii epidemii oraz słabych zbiorów, które wpływają na coraz gorsze położenie materialne obywateli. Ich niezadowolenie mogłoby być podsycane też przez wieści o złym stanie ich lidera.
Podejrzewamy, że, po pierwsze, COVID-19 szerzy się w Korei Północnej, tak jak wszędzie, a Kim Dzong Un dokłada wszelkich starań, by się nie zainfekować. Dlatego też czasem nie pojawia się publicznie. Po drugie, jego zdrowie jest w wątpliwym stanie, a rolnictwo i cała ekonomia nie radzą sobie najlepiej - mówił szef japońskiego MON.
W ostatnich tygodniach Korea Północna wykonała wiele groźnych gestów w kierunku swych południowych sąsiadów oraz USA. Przy granicy prowadzono manewry wojskowe oraz zdecydowano o zniszczeniu biura łącznikowego w Kaesong, czyli właściwie przerwano relacje z Seulem.
Pjongjangu zorganizował również wielką akcję rozrzucania "ulotek gniewu" na terenie Korei Płd. w odwecie za podobne ulotki dystrybuowane przez uchodźców, którzy schronili się na Południu oraz zapowiadał "program odstraszania nuklearnego", wymierzony przede wszystkim w obecność USA w regionie.
Według japońskiego raportu wszystkie te ruchu mogą być pozorowane i mieć na celu ukrycie realnych problemów trawiących Koreę Północną.
Czytaj także: Korea Północna znowu grozi. Zapowiada zemstę na swoim sąsiedzie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.