W piątek 4 września minie dokładnie pół roku od momentu potwierdzenia pierwszego przypadku zachorowania na COVID-19. Sześć miesięcy po wybuchu epidemii w Polsce na rynku ukazała się książka "Pandemia. Raport z frontu" autorstwa Pawła Kapusty.
Autor bestsellerów "Agonia" i "Gad" przedstawia w reporterskiej formie zmagania przedstawicieli zawodów medycznych z pandemią, ale także perspektywę wielu innych zawodów, narażonych na bezpośredni kontakt z wirusem. Sprzedawcy w sklepach, nauczyciele, pracownicy hospicjów i domów opieki, listonosze - książka jest zapisem tego, co działo się w naszym kraju podczas pierwszej fali zachorowań.
Koronawirus w Polsce. To nie pierwsze takie zagrożenie epidemiologiczne
W książce znajduje się także niepublikowane wcześniej, pogłębione wywiady. Jeden z nich - z Profesorem Krzysztofem Simonem, kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Reporter stawia pytanie: czy pandemia koronawirusa to największe wyzwanie w jego zawodowej karierze? Odpowiedź może zaskakiwać.
A skąd! Zdecydowanie nie! To tylko kolejna epidemia, która nas dotknęła. Poważniejszym problemem i skrajnie ryzykownym byłaby Ebola, która zresztą szykowała się nam kilka lat temu. Może mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale mieliśmy tu na naszym oddziale cztery przypadki z kontaktu z Ebolą. Proszę pamiętać, że śmiertelność zespołu obsługującego pacjentów z tą chorobą według statystyk sięga nawet 40-50 procent. Czyli co drugi pracownik by mi tu umarł. A być może i ja - odpowiada prof. Simon.
Wirus Ebola w Polsce? To było realne zagrożenie
Simon zdradza dalej, że przez nieodpowiedzialne decyzje pewnych osób epidemia Eboli mogła wybuchnąć również w Polsce. Kto wie, co by się wydarzyło, gdyby nie jego - a później także polskich służb - bardzo zdecydowane działanie i zablokowanie planowanego wyjazdu polskiej misji humanitarnej do Liberii. W latach 2013-2016 w Afryce Zachodniej choroba zabiła ponad 11 tysięcy osób.
Wtedy to się bałem! I to na poważnie! A niech pan sobie wyobrazi, że dokładnie w tym czasie jakiś idiota wymyślił sobie pomoc humanitarną i chciał wysłać 59 dzieci z Wrocławia do obozowisk w Manrovii w Liberii. Gdzieś, gdzie był akurat szczyt epidemii Eboli! Czy pan jest to w ogóle w stanie objąć rozumem?! Bo ja nie byłem w stanie. Wyobraża pan sobie moment, w którym te dzieci wróciłyby do Polski? Gdy się o tym pomyśle dowiedziałem, poruszyłem niebo i ziemię, by to powstrzymać. Co się wtedy o sobie z różnych środowisk nasłuchałem, to moje. Na szczęście później oczywiście uruchomiły się też odpowiednie służby, które interweniowały. To był nieprawdopodobny skandal. A żeby było jasne, dziewięcioro dzieci stamtąd wróciło. I stąd strach.
Co ciekawe, tamte wydarzenia sprawiły, że Simon zaapelował do polskich władz o rozbudowę szpitala zakaźnego. Właśnie po to, by być gotowym na epidemie innych chorób zakaźnych w przyszłości. Koronawirus nadszedł kilka lat później, szpital nie został jednak rozbudowany do dzisiaj.
Czytaj także: Zabójczy wirus powrócił. Wykryli nowe ognisko wirusa Ebola. Są kolejne ofiary śmiertelne
Przypadek z Ebolą był dla nas potężnym wyzwaniem. Prosiłem wtedy o szybkie przygotowywanie obiektów szpitalnych, które służyłyby nam już przy ewentualnych, innych możliwych epidemiach. Jak pan pewnie się domyśla, do dziś nie doczekaliśmy się rozbudowy tego obiektu. No i co? No i wybuchła gigantyczna pandemia koronawirusa.
Od początku epidemii w Polsce zachorowało na COVID-19 ponad 68 tysięcy osób - zmarło 2078. Książkę "Pandemia. Raport z frontu" można kupić tutaj.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.