Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Kyryło Budanow nie tak dawno zapowiadał, że Rosjan czekają na okupowanym Krymie "niespodzianki" przygotowane przez Siły Zbrojne Ukrainy i nie rzucał słów na wiatr. Właśnie jego ludzie pochwalili się zniszczeniem systemu S-400 Triumf, czyli mobilnej wyrzutni rakiet.
Ukraiński wywiad wrzucił do sieci nagranie z drona, na którym widać, jak niszczony jest system rakietowy z pełną zawartością, czyli czterema pociskami dalekiego zasięgu. Podejrzewa się, że to z tego miejsca agresor prowadził ostrzał Odessy i okolicznych terenów. Wszystko działo się na przylądku Tarchankut w pobliżu wsi Ołeniwka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Biorąc pod uwagę ograniczoną liczbę tego typu kompleksów w arsenale wroga, jest to bolesny cios w system obrony przeciwlotniczej okupantów. Atak będzie miał poważny wpływ na dalsze wydarzenia na okupowanym Krymie" - ogłosił ukraiński wywiad wojskowy (HUR) i z pewnością Rosjanie zadowoleni z tego nie będą.
Nie chodzi tylko o to, że przestaną tak intensywnie ostrzeliwać ukraińskie ziemie. W razie ataku powietrznego na Krym będzie im trudniej bronić swoich baz oraz instalacji, które wybudowali od 2014 roku. To wtedy Federacja Rosyjska dokonała zdradzieckiej aneksji Półwyspu Krymskiego i na dobre rozpoczęła wojnę z Ukrainą.
S-400 Triumf to rosyjski system rakietowy czwartej generacji, który razi pociskami typu ziemia-powietrze i jest na wyposażeniu armii stosunkowo krótko, bo dopiero od 2007 roku. Rosjanie chwalą się, że może jednocześnie namierzać i naprowadzać rakiety na sześć celów znajdujących się w odległości nawet 400 kilometrów.
Może też razić wrogie samoloty. Fachowcy z krajów NATO uważają, że nie jest aż tak sprawny, ale Rosjanie i tak znaleźli nabywców na wyrzutnie S-400. Te trafić miały do Arabii Saudyjskiej, Indii, Chin oraz Turcji. Co ciekawe, koszt jednego pojazdu-wyrzutni to ok. 40-50 milionów dolarów. Strata na Krymie z pewnością bardzo zaboli okupantów.
To duży sukces także dlatego, bo w Rosji S-400 uchodzi za symbol nowoczesności armii i jest jej chlubą. Podobne bronią dostępu do Moskwy czy innych dużych miast. A wojskowi jeszcze niedawno nazywali je "cudowną bronią". Cóż, jak to w Rosji, cud okazał się być zaledwie pobożnym życzeniem ludzi Władimira Putina.