Angelika w chwili śmierci miała zaledwie 18 lat. To było jej kolejne podejście do egzaminu na prawo jazdy, który bardzo chciała zdać. Rodzicie i przyjaciele trzymali za nią kciuki. Była zestresowana, o czym poinformowała egzaminatora, zanim siadła za kółkiem.
W pewnym momencie, podczas wykonywania poleceń egzaminatora, Angelika wjechała na tory w Szaflarach, z których następnie nie mogła zjechać. Prawdopodobnie auto zgasło, a 18-latka nieudolnie próbowała je ponownie uruchomić.
Przeczytaj także: W tej wiosce codziennie znikał internet. Tajemnica rozwiązana
W końcu w pojazd z ogromną siłą uderzył nadjeżdżający pociąg. W międzyczasie egzaminator, który obserwował cały czas tory, zdążył ewakuować się z pojazdu - zostawiając Angelikę samą w pojeździe.
Przeczytaj także: Przyłapali kraba. Nie uwierzycie, co robił
Do zdarzenia doszło w 2018 roku. Teraz Edward R. stanął przed sądem w Nowym Targu.
Prokuratura zarzuca mu nieumyślnego doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym, podaje dalej "Fakt".
Przeczytaj także: Jechał konno po autostradzie. Chciał zwrócić uwagę na ważny problem
Po wypadku 18-latkę próbowano ratować. Ratownicy medyczni podjęli się reanimacji, jednak w drodze do szpitala dziewczyna zmarła.
Jeśli dowody okażą się wystarczające, aby obciążyć winą Edwarda R., 62-latek za popełniony czyn może trafić do więzienia nawet na 8 lat. Egzaminator nie przyznaje się do winy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.