Zasady są jasne - po podróży czas na kwarantannę. Fachowcy z WHO, którzy udali się do Wuhan, nie próżnują, bo biorą udział np. w telekonferencjach, ale na razie nie mogą wyjść na zewnątrz. Nici więc i z badań, i ze zwiedzania. Jedyne zdjęcia, jakimi mogą się na razie pochwalić w mediach społecznościowych, zostały wykonane w pokojach hotelowych.
Naukowcy - w sumie 13 osób - przybyli do Wuhan 14 stycznia. Na miejscu muszą odbyć 2-tygodniową kwarantannę. Każdy przeszedł wcześniej testy, które od momentu przyjazdu powtarzane są regularnie.
Peter Daszak, brytyjski zoolog, pochwalił się widokiem na Wuhan i posiłkiem podczas izolacji. Odpowiedziała mu Marion Koopmans. Wirusolog pokazała, że jej widoki zza okna nie są tak zachwycające.
Naukowcy WHO śledzili również inaugurację Joe Bidena. Peter Daszek na bieżąco komentował na Twitterze uroczystość, która miała miejsce w USA. Raczył się przy tym chińskim piwem.
Włączenie dr. Daszaka do zespołu wywołało kontrowersje. Okazało się, że jego organizacja charytatywna ma powiązania z Instytutem Wirusologii w Wuhan. Niektórzy podejrzewają, że w koronawirus mógł zostać sztucznie stworzony w tymże instytucie - lub mógł się z niego "wydostać". Taką hipotezę wysuwała m.in. administracja Donalda Trumpa. Nie istnieją na to żadne naukowe dowody na jej poparcie.
Wszystko wskazuje na to, że naukowcy z WHO w ogóle nie wejdą do Instytutu Wirusologii w Wuhan. Ich badania mają się koncentrować na innych obszarach. Zgodnie z powszechną wiedzą naukową koronawirus jest wirusem pochodzenie odzwierzęcego.