Prof. Chwedoruk ocenia, że kandydatura obecnego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego jest dużo mniej prawdopodobna niż obecnego włodarza Warszawy. Wszystko za sprawą wyników wyborów w Stanach Zjednoczonych, gdzie mimo poparcia europejskich polityków Kamali Harris sensacyjnie wygrał Donald Trump.
Byłbym zdumiony innym wariantem niż Trzaskowski, który wydaje się być bliżej nominacji. On przy swojej mniejszej wyrazistości, nieuwikłaniu w konflikty personalne, niekomentowaniu w jednoznaczny sposób amerykańskiej rzeczywistości ma po prostu "mniejszy bagaż", z którym miałby wyruszyć w swoją pierwszą prezydencką podróż za ocean – stwierdził politolog.
Ekspert podkreśla, że otoczenie Trzaskowskiego może spać spokojnie, gdyż "wcześniej odrobiło lekcję". Przypomniał, że podczas pierwszej edycji Campus Polska Przyszłości jednym z uczestników był International Republican Institute – jeden z głównych republikańskich think tanków w USA. Na czele IRI stoją dwaj senatorowie, najbardziej zagorzali trumpiści – Dan Sullivan i Tom Cotton.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudna sytuacja Sikorskiego po wyborach w Stanach Zjednoczonych
Ktoś u Trzaskowskiego brał pod uwagę możliwości rozwoju sytuacji w różnych kierunkach, nie stawiał wszystkiego na jedną kartę i nie udzielał nieodpowiedzialnych wypowiedzi publicznie – zauważył ekspert.
Według prof. Chwedoruka trudno wyobrazić sobie, by Radosław Sikorski mógł w dłuższej perspektywie pełnić funkcję ministra spraw zagranicznych w kraju tak silnie proamerykańskim i zaangażowanym w tamtejszą politykę. Zauważył, że będzie on musiał tłumaczyć się m.in. z bardzo krytycznych wobec Donalda Trumpa słów swojej żony Anne Applebaum oraz z pomysłów zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad Ukrainą czy tworzenia legionu ukraińskiego.
Z tych powodów, zdaniem politologa, kandydatura Sikorskiego jest znacznie mniej prawdopodobna niż Trzaskowskiego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.