Niskie stany wód rejestrowane są na ponad 70 procentach stacji hydrologicznych w kraju, a tych z przepływem wskazującym na suszę hydrologiczną obecnie jest w Polsce 295.
To alarmujące dane i jak wskazują eksperci, wartości te pobijają krytyczne stany suszy, jakich doświadczaliśmy w 2015 roku.
Stan w jakim jeszcze przed tygodniem znajdowała się Wisła na warszawskim odcinku pokazują zdjęcia zrobione z drona na południu Warszawy, niedaleko trasy S2.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te wszystkie łachy i wyspy, które z jednej strony są dość malownicze stają się oznaką dość dramatycznej sytuacji - komentuje profesor Rowiński.
Hydrolog: zwykle w początkach września wchodziliśmy w okres deszczowy
I wyjaśnia, że taka sytuacja o tej porze roku nie jest standardem, bo zwykle w początkach września wchodziliśmy w okres deszczowy.
Często padało, czasem przez całe dnie. Teraz okresy suszy przeplatają się z potężnymi ulewami powodującymi z kolei inne problemy - mówi.
Profesor wyjaśnia też, że rekord niskich stanów wód nie dotyczy jedynie wodowskazów na Powiślu, a z krytycznym stanem poziomu wód borykamy się praktycznie we wszystkich rzekach w kraju.
Gdy patrzy się na inne rzeki w Polsce, to właściwie cała mapa wód polskich jest w kolorze czarnym - mówi.
Hydrolog o suszy: Tak zaczyna wyglądać polska rzeczywistość hydrologiczna
Profesor pytany o to, czy taki stan można uznać za normalny odpowiada, że ze względu na coraz większą częstotliwość susz, pora uznać go za "nową normalność". "Tak zaczyna wyglądać polska rzeczywistość hydrologiczna" - mówi.
I dodaje, że długie bezdeszczowe okresy z suszy atmosferycznej coraz częściej przeradzają się w suszę hydrologiczną i będziemy doświadczać tego każdego roku.
Czytaj także: Leśnik pokazał zdjęcia. Przykry widok w Bieszczadach
Czy Polska może przeciwdziałać takiej sytuacji? Zdaniem eksperta, lokalnie niewiele możemy zrobić.
Światowe działania polegające na zmniejszaniu emisji gazów cieplarnianych mogłyby spowolnić ocieplanie klimatu, ale ono i tak postępuje - tłumaczy hydrolog. - Wszystko jest jedynie kwestią tempa w jakim to się dzieje - dodaje.
Dlatego zdaniem profesora Rowińskiego, tak ważna jest zmiana w myśleniu o użytkowaniu wody w codziennym życiu i oszczędzaniu jej w rolnictwie i innych sektorach gospodarki.
Musimy postawić sobie cele, co do tego jak postępujemy z naszymi rzekami. Dotychczasowe kierunki tych działań w mojej ocenie są często bezsensowne. Weźmy chociaż przykład żeglugi na rzekach. W porównaniu z transportem kołowym w przyszłości to nie musi być tańszy transport, okresy z tak niskimi stanami wód zdarzać będą się coraz częściej, więc i tak te rzeki przez długi czas nie będą żeglowne - tłumaczy.
Przy okazji powraca też temat regulacji rzek, oraz groźba krótkich, ulewnych deszczy powodujących lokalne powodzie czy podtopienia. Zdaniem hydrologa nie zwiększy to bezpieczeństwa ludności mieszkającej na zalewowych terenach.
Rzeka ma taką tendencję, że w okresach wezbrań, wylewa. Z doświadczenia wiemy, że nawet bardzo wysokie wały są przekraczane bądź przerywane prowadząc często do katastrofy - tłumaczy.
I dodaje, że światową tendencją jest odsuwanie wałów, a tym samym poszerzanie obszaru, gdzie rzeka swobodnie może się rozlewać.
Najlepiej rzekę zostawić swobodnie płynącą. Tam gdzie nie ma regulacji, rzeka płynie wolniej, tereny zalewowe sprzyjają retencji, a to z punktu widzenia tych suchych okresów jest bardzo wskazane - wyjaśnia ekspert.
Profesor podkreśla jednak, że jest to możliwe jedynie na obszarach niezaludnionych i niezagospodarowanych. A sytuacja zupełnie inaczej wygląda na Odrze, a inaczej na Bugu, gdzie mamy ogromne obszary rzeki swobodnie płynącej - tłumaczy.
Zdaniem Rowińśkiego rzeki nieregulowane lepiej radzą sobie także z jakością wody, same stając się naturalnym filtrem. Dobrze obrazuje to awaria w oczyszczalni Czajka z 2020 roku, z którą Wisła, dzięki swojej naturalności świetnie sobie poradziła.
Powinniśmy rzece tworzyć przestrzeń tam, gdzie to tylko możliwe. Każdy obszar, który bez wielkich strat można oddać rzece we władanie ma sens - dodaje ekspert i przytacza przykład Holendrów, którzy na terenach zalewowych wypasają bydło, a gdy rzeka wylewa po prostu zabierają stamtąd zwierzęta.
Każda polska rzeka płynie uwięziona w gorsecie. Jeśli tylko da się ten gorset poluzować, warto to zrobić - puentuje hydrolog.