PiS zgłosiło protesty wyborcze ws. głosowania do Senatu najpierw w dwóch, a później w czterech kolejnych okręgach. Politycy rządzącego obozu czekali ze zgłoszeniem protestów do Sądu Najwyższego niemal do ostatniej chwili.
- Nie doszukiwałabym się w tym przypadku podtekstów. Sądzę, że chodziło o dokładne przygotowanie wniosku, bo nie jest on wcale taki prosty do umotywowania - mówi Wirtualnej Polsce Anna Godzwon, ekspertka ds. prawa wyborczego.
- Są w terminie i pewnie chcieli dobrze swój protest uzasadnić. Myślę, że zostały dokładnie przeanalizowane protokoły, które są dostępne zresztą dla każdego w internecie - dodaje Godzwon. Zauważa też, że Sąd Najwyższy nie poinformował o tym, że wnioski nie spełniają wymogów kodeksowych, co oznaczać może właściwe przygotowanie dokumentów.
Sąd Najwyższy ma czas do 13 stycznia 2020 r., aby wydać decyzję w tej sprawie. Czy to oznacza, że jeśli protesty PiS zostaną uznane za zasadne, czekają nas powtórne wybory?
- Niekoniecznie, choć jest to możliwe. W skrajnym przypadku SN może nakazać przeprowadzenie powtórnego głosowania, ale ma też szeroki wachlarz innych możliwości do zastosowania. Może np. nakazać powtórzenie konkretnych czynności wyborczych - wyjaśnia Anna Godzwon i tłumaczy, że chodzi chociażby o ponowne sprawdzenie protokołów albo policzenie głosów.
- Powinny to zrobić komisje obwodowe. Dlatego zostaną ponownie zwołane - mówi Godzwon. Głosów nie będą z pewnością liczyć komisarze.
Wyjaśnia również, że worki z kartami do głosowania przechowywane są w urzędach gminnych. Rozwiewa też wątpliwości co do legalności posiedzenia nowego Senatu. - Senatorzy mają ważny mandat do czasu podjęcia decyzji przez SN - stwierdza.
Do tej pory - od 1989 roku - tylko raz zdarzyło się, aby SN na podstawie protestu zarządził powtórne głosowanie. W 2005 roku w ówczesnym okręgu nr 27 w Częstochowie wybory powtórzono, bo na kartach do głosowania zabrakło nazw komitetów, które reprezentowali kandydaci.
- Zdaniem sądu wyborcy mogli wówczas faktycznie nie wiedzieć, na kogo głosują. Wcześniej i później Sąd Najwyższy zawsze stwierdzał ważność wyborów - mówi nam ekspertka.
Opozycja boi się manipulacji
Tymczasem opozycja oskarża obóz władzy o chęć manipulowania wynikami wyborów, aby zdobyć większość w Senacie.
- To protest wyborczy, który może skutkować nawet unieważnieniem wyborów - mówi rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.