Oświadczenie na temat przyczyn i okoliczności wybuchu wydał Petro Andruszczenko. Doradca mera Mariupola potwierdził, że eksplozja miała miejsce w sobotę 13 sierpnia w godzinach popołudniowych. Wybuch był tak głośny, że "słyszano go w całym mieście".
O godzinie 15:40 (14:40 w Polsce – przyp. red.) w okupowanym Mariupolu rozległ się głośny wybuch. Usłyszało go całe miasto. Zdarzenie zgłosili miejscowi. Więcej szczegółów później – cytuje treść komunikatu "Ukraińska Prawda".
Przeczytaj także: Współpracowała z FSB. Wpadła, gdy wykonywała jedno z zadań
Eksplozja w Mariupolu. Co się stało?
W ciągu następnych godzin Petro Andruszczenko doprecyzował, że do eksplozji doszło w okolicach Słakowej Hory, na ulicy Kuindżego. Znajduje się tam punkt odbioru złomu. Andruszczenko wyjaśnił, że można tam odnaleźć nie tylko metal, ale i różne "niebezpieczne niespodzianki".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Putin obudził "śpiącego giganta". To może być jego koszmar
Petro Andruszczenko wytłumaczył, iż okupanci regularnie próbują wykradać z punktu złom. Wiedzą o tym dobrze członkowie ukraińskiego ruchu oporu, którzy celowo podrzucają tam bomby lotnicze. Do takiej sytuacji doszło w sobotę, a ofiarami eksplozji stali się Rosjanie lub ich sojusznicy.
Przyczyną jest fakt, że jeśli ktoś zabiera złom bez sprawdzania, co załadował, to czasami spotykają go niespodzianki w postaci detonacji porzuconych bomb lotniczych. Tak członkowie mariupolskiego ruchu oporu pomysłowo karzą okupantów za chciwość – wyjaśnił Petro Andruszczenko.
Przeczytaj także: Rosjanie czują się oszukani. Apelują do Putina
Nie była to jedyna eksplozja w sobotę na terenie okupowanych ukraińskich miast. Iwan Fiodorow, mer Melitopola w obwodzie zaporoskim, przekazał dziś, że w okolicy jego ośrodka również doszło do wybuchu. Mieli stać za nim stać ukraińscy partyzanci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.