Policja w Abu Zabi poinformowała, że w poniedziałek trzy cysterny z paliwem eksplodowały w przemysłowym obszarze Musaffah w pobliżu magazynów firmy naftowej ADNOC. Tego samego dnia na przedłużeniu głównego międzynarodowego lotniska w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich wybuchł niewielki pożar.
Eksplozję mogły spowodować drony
W wyniku tych wydarzeń życie straciły trzy osoby, a sześć innych trafiło do szpitala z obrażeniami – podaje serwis "Al Jazeera". Policja zidentyfikowała zmarłych jako dwóch obywateli Indii i jednego Pakistańczyka.
Służby wszczęły w tej sprawie dochodzenie. Jak poinformowały, w pobliżu miejsca eksplozji znaleziono małe obiekty latające. Prawdopodobnie były to fragmenty dronów.
Wstępne śledztwo w obu miejscach wykazało części małego obiektu latającego, który mógł być dronem i mógł spowodować eksplozję oraz pożar - przekazała policja w oświadczeniu dla państwowej agencji prasowej WAM.
Za wszystkim stoją Huti?
Tymczasem rzecznik wojskowy szyickich rebeliantów Huti, którzy walczą z koalicją wojskową dowodzoną przez Arabię Saudyjską, poinformował, że grupa rozpoczęła operację wojskową "w głębi terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich". Wkrótce ma ogłosić więcej szczegółów w tej sprawie.
Huti już wcześniej używali dronów z bombami do przeprowadzania ataków na Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Grupa wystrzeliła również pociski na saudyjskie lotniska, obiekty naftowe i rurociągi, a także wykorzystywała łodzie-pułapki do ataków na kluczowych szlakach żeglugowych.