Szwedzkie i duńskie stacje pomiarowe zarejestrowały w poniedziałek silne podwodne eksplozje. Doszło do nich na tym samym obszarze, gdzie miał miejsce wyciek gazu z rurociągów NS1 oraz NS2. Szwedzka stacja telewizja SVT przekazała, że zdarzenia są badane przez Niemców jako celowe ataki.
Nie ma wątpliwości, że to eksplozje – przekazał na antenie sejsmolog Björn Lund ze szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmicznej SNSN.
Eksplozje obok NS1 i NS2. Media obiegły zdjęcia
Uszkodzenia rurociągów badane są jako prawdopodobny sabotaż. Do pierwszego wybuchu miało dojść w poniedziałek o godz. 2:03 w nocy, a do drugiego o 19:04 wieczorem.
SVT zwróciło się o komentarz do szwedzkich sił zbrojnych. Do wtorku do godz. 15 wojsko nie odpowiedziało jednak dziennikarzom. Na oficjalnym profilu duńskiej armii w mediach społecznościowych udostępniono jednak zdjęcia lotnicze znad miejsc, gdzie doszło do incydentu.
Wyciek z NS1 i NS2. "To po prostu zbyt dziwne"
Anders Puck Nielsen, ekspert z Norweskiej Akademii Obrony uważa, że taka ilość wycieków w jednym dniu nie może być przypadkowa. – To po prostu zbyt dziwne, aby powstały trzy wycieki jednego dnia na dwóch różnych rurociągach. Może wydawać się oczywiste, że to jakiś rodzaj sabotażu – wyjaśnia ekspert w wywiadzie przeprowadzonym dla duńskiej telewizji TV2. Ekspert zwraca też uwagę na to, że do wycieków doszło w czasie, gdy kończą się pracę nad gazociągiem Baltic Pipe.
Uderzające jest to, że dzieje się to również w tym samym czasie, kiedy otwiera się gazociąg biegnący między Norwegią a Polską. Rosja potem może to wykorzystać, jako argument za całkowitym odcięciem gazu przez Nord Stream 1 – komentuje ekspert.
Obejrzyj także: Szefowie dyplomacji Polski i USA przeciw Nordstream 2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.