Litwa zabezpiecza się przed ewentualną awarią elektrowni atomowej, która została uruchomiona we wtorek 3 listopada na Białorusi. Już w grudniu litewskie ministerstwo zdrowia zakupiło tabletki jodu dla mieszkańców. Pastylki trafiły do pół miliona Litwinów.
Czytaj także: Białoruś. Milicja zatrzymała emerytów i lekarzy
Elektrownia atomowa na Białorusi. Rozdają obywatelom pastylki z jodem
Białoruska Elektrownia Jądrowa znajduje się w Ostrowcu, tuż przy granicy z Litwą. Położona jest zaledwie 50 kilometrów od Wilna. Dlatego właśnie Litwa woli być przygotowana na każdą ewentualność.
W pierwszej kolejności tabletki jodu otrzymali mieszkańcy terenów znajdujących się najbliżej białoruskiej elektrowni atomowej. W ostatnich tygodniach pastylki w aptekach w Wilnie odebrało około 130 tys. osób. Kraj nie chce powtórzenia scenariusza z Czarnobyla i woli być przygotowany na ewentualną awarię.
Rozprowadzane tabletki zawierają jodek potasu. Ma on zapobiegać gromadzeniu się radioaktywnego jodu w tarczycy. To z kolei zmniejsza ryzyko zachorowań na raka tarczycy.
Spór o elektrownię atmową. Litwa zarzuca Białorusi uchybienia
Litwini od lat protestowali przeciwko budowie elektrowni jądrowej na Białorusi, po tym jak podczas jej budowy uszkodzono m. in. korpus reaktora. Teraz do sprawy odniósł się minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevičius. Polityk ocenił, że elektrownia jest projektem "geopolitycznym" i stanowi zagrożenie dla całego regionu.
Białoruś uruchomiła elektrownię w Ostrowcu pomimo licznych, nierozwiązanych kwestii bezpieczeństwa – powiedział Linkevičius.
Białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka nazwał z kolei elektrownię "przełomowym rozwiązaniem" i stwierdził, że stanowi ona przyszłość Białorusi. Ma bowiem zmniejszyć zapotrzebowanie kraju import energii. Dotychczas Białoruś wykorzystywała do produkcji prądu głównie gaz ziemny.
W odpowiedzi na uruchomienie elektrowni, Litwa natychmiast wstrzymała import energii elektrycznej z Białorusi. Łotwa z kolei zablokowała import energii wytwarzanej w elektrowni. Litewski minister spraw zagranicznych wyraził swoje oburzenie uruchomieniem elektrowni na Twitterze.
Unia Europejska i społeczność międzynarodowa nie mogą pozostać obojętne na taką cyniczną ignorancję białoruskich urzędników – napisał.
Elektrownia w Ostrowcu. Budowę sfinansowała Rosja
Białoruską elektrownię atomową zbudowała rosyjska państwowa agencja nuklearna Rosatom. Jej koszt pochłonął blisko 11 miliardów dolarów (około 43 mld złotych). Konstrukcja została w głównej mierze sfinansowana z rosyjskiej pożyczki.
Elektrownia w Ostrowcu składa się z dwóch rosyjskich bloków energetycznych o łącznej mocy do 2,4 tys. megawatów. Rocznie ma produkować 18 mld kilowatogodzin energii elektrycznej. Ma to zaspokoić jedną trzecią zapotrzebowania na energię na Białorusi.
Rosatom zdecydowanie odrzucił stwierdzenia o tym, że elektrownia stanowi zagrożenie dla pobliskich mieszkańców. Podkreślono, że konstrukcja spełnia wszystkie międzynarodowe normy i zalecenia. W związku z tym ma być bezpieczna dla obywateli.
Czytaj także: Polska nałoży sankcje na Białoruś? Prezydent ujawnia
Obejrzyj także: Rosja. Awaria elektrowni jądrowej w obwodzie twerskim