Ukraińcy rozbili pod Krynkami elitarny oddział z Rosji, wchodzący w skład 83. Brygady Desantowo-Szturmowej z Ussuryjska. Jak się okazało, służą w nim także więźniowie i przestępcy, których wyciągnięto zza krat i wysłano na wojnę. Dotąd nie zdarzało się, by na szeroką skalę elitarne jednostki sięgały po skazańców. Ale teraz to już norma.
Starcie z Siłami Zbrojnymi Ukrainy przeżył jeden z dwunastu żołnierzy, do tego właśnie kryminalista. I szybko opowiedział Ukraińcom, jak wyglądają realia służby w rosyjskiej armii i jak bardzo brakuje jej ludzi. To paradoks, bo Władimir Putin i jego generałowie chcą rozbudować armię nawet do trzech milionów żołnierzy. Ale kogo poślą do walki?
Na razie opróżniają więzienia i łagry, skąd wciąż brani są chętni do walki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeniec, którego Ukraińcy złapali pod Krynkami, został ranny i trafił do szpitala. Tam został przesłuchany przez agentów wywiadu i służb specjalnych. Według jego informacji, Rosjanie nadal mają wielkie problemy ze znalezieniem chętnych do walki. Dotąd skazańców brano do Grupy Wagnera czy jednostki "Storm-Z", ale to już przeszłość.
Elitarne siły też mają problemy osobowe - to skutek wojny i potężnych strat na froncie. W armii więc sięgają, po kogo się da, żeby choć trochę podreperować składy osobowe. Eksperci zachodni szacują, że niektóre jednostki z Rosji mają tylko 70-80 procent pełnego składu osobowego i są na granicy operacyjności w boju. Muszą jednak walczyć.
Tylko ostatniej doby na froncie poległo 1300 Rosjan, łącznie już 342 800 od początku wojny. Straty rosną w zastraszającym tempie i nic nie zapowiada, by to się zmieniło.
Rosjanin i tak miał wiele szczęścia, bo przeżył jako jedyny z dwunastoosobowego oddziału. Ukraińcy się nim zajęli, wysłali na leczenie, choć sami w niewoli nie mogą liczyć na takie gesty. Są przez okupantów głodzeni, bici, poniżani i zastraszani. A i tak mają wtedy szczęście, bo wróg nierzadko zabija nieuzbrojonych jeńców.
Żołnierze Władimira Putina wpadli też na nowy pomysł, gwałcący międzynarodowe konwencje. Zbrodnie wojenne i gwałcenie praw człowieka to ich specjalność.
Posuwają się do wszelkich granic przyzwoitości, humanitarności oraz rozsądku. Pod Robotynem poprowadzili ukraińskich jeńców jako "żywe tarcze", co Siły Zbrojne Ukrainy pokazały na nagraniu z pola walki. Szturm się nie udał, ale okupanci rozstrzelali jednego z pojmanych przeciwników. To niestety nie pierwszy taki przypadek i pewnie nie ostatni.