Ten wypadek wstrząsnął Polską. Osobowa skoda, którą kierowała 47-letnia kobieta, zderzyła się z ciężarówką. W wyniku tego zdarzenia śmierć poniosło aż pięć osób, w tym trójka dzieci.
Teraz do tej tragedii odniosła się koleżanka 47-latki. "Fakt" rozmawiał z nią m.in. o możliwych przyczynach wypadku.
Mnie się wydaje, że coś musiało się zadziać. Sama tak sobie by nie wjechała pod tira. Nie wiem, może było jej za ciężko. Była po nocnym dyżurze na OIOM-ie - podkreśliła kobieta.
Tragicznie zmarła pozostawiła męża i dwóch synów. Mąż 39-letniej pasażerki został natomiast sam. Stracił nie tylko żonę, ale i dwie córki.
"Każdy próbuje wytłumaczyć tę tragedię"
47-latka, która kierowała samochodem, była pielęgniarką. Codziennie dojeżdżała do pracy. Nikt nie potrafi zrozumieć, dlaczego tym razem nie zatrzymała się przed znakiem STOP.
Każdy codziennie próbuje jakoś tłumaczyć tę tragedię. Małgosia pracowała w Warszawie w szpitalu, tyle jeździła. Nie rozumiemy, dlaczego tak się stało. Jest nam bardzo ciężko - powiedziała jej koleżanka, cytowana przez "Fakt".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.