Najbardziej palącą potrzebą policji jest obecnie uzupełnienie wakatów. W służbie dziś jest ok. 96,7 tys. funkcjonariuszy. "W linii" brakuje ponad 10 tys. policjantów. To ogromny ubytek. Przekłada się na jakość pracy całej formacji.
Wydłuża się czas przyjmowania zgłoszeń, mniej funkcjonariuszy wychodzi na ulice czy wyjeżdża w patrole. Luki są właściwie w każdej formacji - od prewencji, przez piony kontrterrorystyczne po najmłodsze "dziecko" policji - Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości.
Dlatego policja sięga po "młodych emerytów". Chodzi o tych funkcjonariuszy, którzy odeszli - lub zostali do odejścia zmuszeni - w okresie rządów PiS. Tym bardziej, że policyjne szkoły mają swoją wydolność, dosyć ograniczoną, i zwyczajnie nie są w stanie "wyprodukować" nowych funkcjonariuszy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednym z najważniejszych zapisów nowelizacji ma być zmiana okresu karencji po powrocie. Dziś sytuacja wygląda tak, że policjant, który odszedł ze służby, po okresie dłuższym niż trzy lata jest traktowany jak cywil. Co oznacza, że droga powrotna dla niego istnieje, ale wiąże się z koniecznością odbycia uciążliwego kursu podstawowego oraz zawieszeniem emerytury. Dla wielu funkcjonariuszy, którzy planowali wrócić, było to nie do przeskoczenia.
"Wielu powinno się prosić na kolanach"
Czy takie powroty to dobry pomysł? Zdania wśród policjantów są podzielone. W większości są przychylni pomysłowi MSWiA.
Pomysł powrotów do formacji ludzi z emerytur jest sensowny. Jeśli byli funkcjonariusze mają możliwość i uprawnienia, chcą wrócić, to niech wracają, bo ubytek kadr jest ogromny, największy po 1989 r. i to jest groźne. Dzisiaj słyszałem wypowiedź przewodniczącego NSZZP, który krytykował założenia tej nowelizacji. A nie słyszałem propozycji pana Jankowskiego, by przyznawać chociażby dodatki policjantom po 10-15 latach służby, daje się je ludziom naprawdę w okresie przedemerytalnym - mówi o2.pl Przemysław Matczak, związkowiec policyjny.
Matczak jest zastępcą przewodniczącego zarządu wojewódzkiego NSZZP w woj. lubuskim. Dodaje, że przez 8 lat kadencji PiS nie widział zaangażowania przewodniczącego NSSZP. Dziś, jak mówi, dla przewodniczącego ważniejsza jest próba zmiany statutu związku, aby wykluczyć "niewygodnych" związkowców.
Wielu funkcjonariuszy powinno się, jak mówi związkowiec, "prosić na kolanach, by wrócili do służby". Chodzi o policjantów niszczonych, wyrzucanych niesłusznie, zmuszanych do odejść.
Dlaczego przeszkadzać im w powrotach? Argument przewodniczącego Jankowskiego, że policjanci będą mieli problem np. z obsługą broni, uważam za całkowicie chybiony, wielu z nich posiada broń, prawo do posługiwania się nią. Brzmi to z jego strony tak, jak gdyby niedźwiedź obudził się z głębokiego snu i teraz warczał - mówi dalej Matczak.
Dodaje również, że jeśli ministerstwo szuka rozwiązań, to nie można podstawiać mu nogi, tylko należy wspierać. I NSZZP jest, jak mówi, gotowy wyjść naprzeciw takim oczekiwaniom.
Za dobry pomysł uznaję, że ma zostać wydłużony okres, w którym funkcjonariusze po odejściu ze służby mogą wrócić bez przechodzenia uciążliwych kursów podstawowych z 3 do 5 lat. A głosów o powrotach słyszę dużo - konkluduje.
Służba, nie "praca"
Za dobry uznaje pomysł MSWiA także nadinsp. Ryszard Szkotnicki. Przez trzy lata, do roku 2012, kierował on komendą wojewódzką w Radomiu.
Wywalono na zbity pysk wielu gliniarzy, młodych, nierzadko mających po czterdzieści, może czterdzieści kilka lat, kreatywnych, zaangażowanych. To ludzie doskonale przygotowani merytorycznie. Jeśli będą chcieli wrócić, to trzeba z tego skorzystać. Jestem zdecydowanie za tym, bo wielu policjantów nie odeszło z własnej woli, tylko zostało z formacji usuniętych jako "element niepewny", mówiąc wprost - nie "nasi". A głosy o tym, że jest chęć powrotu, słyszałem od wielu funkcjonariuszy - mówi generał.
Policjant opowiada, że dla wielu wyrzuconych ze służby po 2015 r. to jest coś więcej, niż praca. Służba ich wciągała i stała się pasją. Przypomina również, że usuwano z formacji przede wszystkim elitę dowódczą, oficerów wyższych. Wielu z nich to legendarni dowódcy - z charyzmą, doświadczeniem i przygotowaniem merytorycznym oraz autorytetem u podwładnych.
Świat się zmienił, emeryci - nie
Ale nie wszyscy są tak zgodni w ocenach. Piotr, bardzo doświadczony funkcjonariusz z Warszawy, uważa, że rozwiązanie proponowane przez MSWiA może przynieść formacji więcej kłopotów, niż pożytku. I argumentuje to w przekonujący sposób.
W moim przekonaniu rozwiązanie to jest złe. Świat także idzie naprzód, zmieniają się przepisy. Były choćby nowelizacje KPK, które nawet prokuratorzy nie wiedzieli, jak traktować. Lepiej jest dzisiaj zrezygnować choćby z testów wydolności fizycznej, a powinno się mocno zwrócić uwagę na zaangażowanie w testy psychologiczne - mówi policjant.
Przekonuje, że policja straciła kontrolę nad emerytami. Formacja nie wie dziś, co robili i jak działali na emeryturze, jakie kontakty zawierali. I wskazuje, że przestępczość wśród policjantów rośnie, co pokazują medialne doniesienia o policjantach zamieszanych w przestępczość narkotykową czy nawet sprawa rozwiązania wydziału do walki z przestępczością samochodową Komendy Stołecznej Policji.
Rzeczywistość, którą znali, odchodząc kilka lat temu ze służby, jest dziś inna. Zmieniają się przepisy dot. kontroli operacyjnej, zmieniają się algorytmy postępowań np. w kwestii cyberprzestępczości, prawa rodzinnego. A przecież kwestie rodzinne też są pod kuratelą policji.
Zmienia się świat. Formacja też. Czy ci, którzy odeszli, podnosili swoje kwalifikacje przez czas pobytu na emeryturze?
Z tego względu ta nowelizacja to poroniony pomysł. Powinno się zachęcać ludzi po studiach, uczelniach wyższych do wstępowania do służby, a nie sięgać po emerytów. Do policji wróci dziś ten, który nie poradził sobie w cywilu. Korzysta się z "dołów", a nie z naprawdę doświadczonych, wykształconych funkcjonariuszy. Ta nowelizacja to próba zatamowania krwotoku tętniczego na chodniku przy użyciu tego, co masz pod ręką, a nie przemyślany zabieg chirurgiczny w szpitalu. Pacjent i tak umrze - mówi gorzko.