Do tragedii, za którą sądzony jest Dariusz Ch., doszło 1 listopada 2020 roku. To właśnie wtedy 52-latek udał się na polowanie i zauważył wśród drzew sadu owocowego kształt, który przypominał mu odyńca. Myśliwy z wieloletnim stażem postanowił oddać strzał, który okazał się celny. Towarzyszący mu kościelny dostrzegł, że kula trafiła człowieka, a nie dzika.
K***a, to człowiek – krzyknął Marcin B.
Przerażeni mężczyźni postanowili uciec. Później okazało się, że kula Dariusza dosięgnęła 16-letniego Imnaliego z Kazachstanu. Chłopak przebywał w Polsce w ramach wymiany międzynarodowej. W przyszłości chciał zostać sadownikiem i przejąć sad swojej babci.
W wyniku wystrzału z broni miał przestrzeloną nerkę, płuco oraz zmasakrowaną twarz. Obrażenia były na tyle poważne, że poszkodowany zmarł.
16-latek przebywał w sadzie wraz z kolegami. Imnali wymknął się z internatu, aby zerwać jabłka. Na widok latarki myśliwego zastygł, co spowodowało, że ten wziął go za odyńca i oddał strzał. 52-latek zadbał o swoje alibi. Mówił, że nie był na polowaniu, a szukał psa wraz ze znajomym.
Czytaj także: To koniec. Kuba Wojewódzki przekazał sensacyjne wieści
Były policjant stanął przed sądem
Niespełna rok po tragedii 52-latek stanął przed sądem. Jego pierwsza rozprawa odbyła się 9 września w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Zabójca nie przyznał się jednak do zarzucanej mu winy. Za zastrzelenie chłopca i nieudzielenie mu pomocy grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Jego kolega może natomiast trafić "za kratki" na pięć lat. Dariusz Ch. przeprosił rodziców zamordowanego.
Chciałbym przeprosić rodzinę zmarłego chłopca. Codziennie o tym myślę - powiedział do rodziców chłopca oskarżony.
Czytaj także: Nie żyje Wiesław Gołas. Legendarny aktor miał 90 lat