Leszek S. miał zaatakować 87-letniego emeryta pod supermarketem w Berlinie. Do incydentu doszło 28 listopada 2020 roku na Wollankstraße w dzielnicy Wedding. Napastnik wcześniej poprosił wychodzącego ze sklepu Gerharda H. o pieniądze. Gdy mężczyzna odmówił, został dotkliwie pobity.
Dotkliwie pobił emerytowanego policjanta. "Nie pamiętam nawet tego człowieka"
50-letni Leszek S. został aresztowany 9 grudnia 2020 roku. Na miejscu zbrodni zgubił smartfona. W ten sposób policja wpadła na jego trop.
Teraz mężczyzna zasiadł na ławie oskarżonych. Prokuratura zarzuca mu spowodowanie ciężkich obrażeń ciała i usiłowanie dokonania rabunku. Polak na rozprawie odwołuje się do swoich luk w pamięci. Miał tego dnia pić piwo i wódkę.
"Nawet nie pamiętam tego człowieka" – twierdzi Polak. W aktach policyjnych spisano jego wcześniejsze wyjaśnienia: "Zgubiłem gdzieś moją komórkę. Złapałem pierwszą osobę z brzegu i uderzyłem". Polak jest jednak świadomy wyrządzonej krzywdy. Zwraca się do obecnych na sali sądowej synów mężczyzny.
Sprzedałem samochód. To 1000 euro. Wiem, że to nie przywróci wzroku waszemu ojcu, ale proszę przyjmijcie ode mnie te pieniądze – mówi.
Gerhard H. służył w berlińskiej policji od 1952 roku. Jego syn Thomas H. jest również policjantem, w sekcji kryminalnej. W sądzie występuje jako świadek.
Mój ojciec został całkowicie wyrwany z życia. Był aktywnym bokserem, kochającym wolność obieżyświatem. Ostatnio mocno zżył się z sąsiadami, nie chciał nigdzie wyjeżdżać. Zawsze był silny. Widok leżącego go w szpitalu tak osłabionego był oszałamiający – podkreślił.
Czytaj także: Niemcy. Horror w kamienicy. Policja dopadła Polaka
Gerhard H. stracił wzrok. Trafił do placówki opiekuńczej
Emerytowany policjant mieszka obecnie w domu opieki społecznej. W wyniku pobicia miały mu pęknąć oczy. Lewe ma zostać wkrótce zastąpione szklanym.
Mój ojciec jest w stu procentach poważnie niepełnosprawny. Jeszcze chyba nie w pełni zdał sobie sprawę z tego, że to nieodwracalne – dodaje drugi syn, Ingo H.
Bliscy pobitego policjanta nie chcą pieniędzy od sprawcy. Podkreślają, że Leszek S. ma krew ich ojca na rękach. – To mało wiarygodna próba ukojenia wyrzutów sumienia – twierdzi Thomas H.
Leszkowi S. grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Ostateczny wyrok ma zapaść w czwartek 3 czerwca.
Obejrzyj także: Monachium: niemiecka policja w akcji