Operacja tureckich sił na południu kraju ma rozpocząć się, gdy tylko armia oraz wywiad zakończą swoje przygotowania. Prezydent Recep Tayyip Erdogan nie doprecyzował jednak, kiedy dokładnie powinno to nastąpić. Poniedziałkowa zapowiedź to powrót do narracji sprzed niemal trzech lat.
Głównym celem tej operacji mają być regiony, z których przypuszczane są ataki na Turcję - powiedział Recep Tayyip Erdogan.
W październiku 2019 roku Turcja i jej sprzymierzeńcy rozpoczęli w północno-wschodniej Syrii zbrojną ofensywę o kryptonimie "Źródło Pokoju". Deklarowanym celem było wówczas wyparcie kurdyjskich Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) z przygranicznego pasa na środkowym odcinku granicy turecko-syryjskiej, a także utworzenie "strefy bezpieczeństwa" o szerokości 30 km. Niedługo później patrole złożone z funkcjonariuszy tureckiej służby ochrony granic oraz rosyjskiej policji wojskowej rozpoczęły patrolowanie granicy na mocy porozumienia Erdogana i Putina z Soczi. Po pewnym czasie prezydent Turcji oskarżał Kurdów z YPG o to, że nie wycofali się oni z części wspomnianej strefy.
Zobacz także: Kadyrow zaczepia Erdogana. Szokujące słowa
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, wspierane przez Zachód siły YPG stanowią trzon Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), które odegrały decydującą rolę w pokonaniu Państwa Islamskiego (IS) w Syrii. Ankara uważa je jednak za organizację terrorystyczną z powodu powiązań z separatystyczną i zdelegalizowaną w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).