Naukowcy z Uniwersytetu Royal Holloway biją na alarm. Ich zdaniem przepisy dotyczące etykietowania i utylizacji tworzyw sztucznych powinny być znacznie bardziej zaostrzone.
W ciałach krabów, które żyją w Tamizie, znaleziono drobne kawałki plastiku. To nie tylko powoduje zagrożenie dla tych skorupiaków, ale również dla zwierząt, które się nimi żywią.
Tamiza to najbardziej zanieczyszczona rzeka. Naukowcy alarmują
Mokre chusteczki, które spłukują ludzie w toaletach, gromadzą się w dużych ilościach u wybrzeży rzeki. Profesor Dave Morritt ostrzegł, że takie zanieczyszczenia są bardzo niebezpieczne dla organizmów, które żyją w Tamizie.
Wszystkie te badania razem wzięte pokazują, jak wiele różnych rodzajów plastiku, od mikroplastiku w wodzie po większe elementy śmieci zmieniające brzeg, może potencjalnie wpływać na szeroką gamę organizmów żyjących w Tamizie - stwierdził.
Profesor Morritt zwrócił również uwagę na to, że w trakcie trwania pandemii, sytuacja może się znacznie pogorszyć. Chodzi głównie o wyrzucanie przedmiotów jednorazowego użytku, takich jak maseczki ochronne i rękawiczki, tam, gdzie popadnie.
Naukowcy dodają jednak, że zanieczyszczenie metalami ciężkimi jest znacznie mniejsze niż kiedyś. Zdaniem badaczki, Katherine McCoy, te badania "pokazują, że potrzebne są bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące etykietowania i utylizacji tych produktów".
Naukowcy uważają, że plastik pochodzi z wypływów z maszyny do spopielania i ze ścieków. Niektóre fragmenty plastiku pochodzą z rozpadu większych tworzyw sztucznych, takich jak opakowania i butelki, które są wrzucane do rzeki.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Dr Michał Sutkowski: noszenie maseczek na świeżym powietrzu nie ma sensu