Ten proceder trwał od dawna. Para z Polski pod pozorem zwiedzania czeskich miast takich jak Praga, Kralove czy Ołomuniec jeździła do aptek zlokalizowanych w centrach handlowych by realizować sfałszowane recepty.
Liczyli na to, że w sklepach wielkopowierzchniowych farmaceuci nie zorientują się, że ich recepty są podrabiane. Wcześniej dzwonili upewniając się, czy apteka dysponuje lekarstwami, które ich interesują - xanaxem, rivetrilem czy lexuarinem, lekami przeciwbólowymi i antydepresyjnymi.
Na miejscu po angielsku tłumaczyli czego potrzebują i przedstawiali sfałszowane recepty podpisane nazwiskiem nieistniejącego lekarza z Żyrardowa. O tym, że recepta jest podrobiona farmaceuci orientowali się po fakcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpadli w Teplicach, gdy pracownik apteki pod pozorem ściągnięcia większej liczby opakowań potrzebnego lekarstwa zadzwonił na policję.
Podczas śledztwa mężczyzna tłumaczył się, że kupował lekarstwa na własne potrzeby. Jednak sąd uznał, że wykupione ilości przekraczają potrzeby jednego człowieka i służyły do dalszego handlu na czarnym rynku w Polsce.
Śledczy wyliczyli, że polska para kupiła w kilkunastu czeskich aptekach na podstawie fałszywych recept 9,3 tysiąca tabletek samego xanaxu, płacąc za nie niecałe 10 koron za sztukę (ok. 1,8 złotych). Dodatkowo mieli ze sobą nie zrealizowane fałszywe recepty na 6 tysięcy tabletek. Według tych wyliczeń mogli zarobić na różnicy w cenie leku nawet 60 tysięcy złotych.
O wyroku poinformowała gazeta MF Dnes i jej portal internetowy idnes.cz.