Fałszywy pułkownik wpadł dzięki czujności jednego z nowosądeckich policjantów. Funkcjonariusz na spotkaniu towarzyskim od znajomych pasjonatów sprzętu wojskowego usłyszał o pułkowniku handlującym wojskowymi ciężarówkami. Mężczyźni mieli przekazać "oficerowi Wojska Polskiego" 10 tys. złotych zaliczki i czekali na sprzęt.
To wzbudziło podejrzenia policjanta, uznał, że mężczyźni mogli paść ofiarami oszustwa. Okazało się szybko, że instynkt go nie zawiódł. Jak informuje biuro prasowe małopolskiej policji:
W październiku br. mężczyzna ten pobrał od sądeczan zaliczki w łącznej kwocie 10 tysięcy złotych na zakup kilku pojazdów wojskowych, które miały być jego własnością. Jak się później okazało, przesyłane kupującym zdjęcia, przedstawiały pojazdy, które w sieci były oferowane do sprzedaży już kilka lat wcześniej.
Policjant wraz z przyjaciółmi postanowił przygotować na fałszywego pułkownika zasadzkę. I gdy podszywający się żołnierz zapowiedział się w Nowym Sącza z wizytą po kolejną zaliczkę, policjant postanowił uczestniczyć w spotkaniu.
Kiedy na posesję podjechał samochód osobowy, wyszedł z niego mężczyzna ubrany w mundur oficerski z dystynkcjami pułkownika. Policjant przedstawił się, podając również swój stopień i jednostkę, po czym poprosił żołnierza o okazanie legitymacji służbowej. Ten nie spodziewał się takiego obrotu sprawy i chciał jak najszybciej wsiąść do swojego samochodu, by odjechać. Ucieczkę uniemożliwił mu jednak policjant i wezwani na miejsce koledzy z komendy - relacjonują policjanci.
Czytaj także: Dantejskie sceny na A4. "Dobrze wyszkolony 44-latek"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fałszywym pułkownikiem okazał się 56-letni mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego. Usłyszał zarzuty oszustwa i usiłowania oszustwa, za co grozi mu kara do 8 lat więzienia. Dodatkowo mężczyzna odpowie za wykroczenie polegające na bezprawnym używaniu munduru. Wobec 56-latka w ramach środków zapobiegawczych prokurator zastosował poręczenie majątkowe, dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju.
Sądeccy policjanci sprawdzają także, czy mężczyzna nie oszukał w podobny sposób jeszcze innych osób.
Czytaj także: Nagranie z Wrocławia. To się nazywa natychmiastowa karma