Niesamowita historia Takao Shito z Japonii została przedstawiona w materiale BBC. Jej początki sięgają 1960 roku. To właśnie wtedy rozpoczęła się budowa Międzynarodowego Portu Lotniczego Narito w Tokio. 5 z 6 gospodarstw zostało sprzedanych pod budowę lotniska. Ojciec rolnika Shito był jednak nieugięty i pomimo ofert na poziomie 1,6 miliona dolarów nie odsprzedał swoich włości. Japońskie prawo stanowi, że żaden obywatel nie może być prawnie zmuszony do wydania swojej własności.
Od budowy minęło wiele lat a Shito nadal mieszka na odziedziczonej po ojcu farmie. Na jego terenach rośnie 10 rodzajów warzyw takich jak między innymi marchewki, czy czosnek. Każdego lotu na sąsiedniej działce odbywa się około 750 tysięcy lotów. Mężczyzna przyzwyczaił się jednak do hałasu samolotów. Podkreśla jednak, że zredukowana liczba rejsów z powodu pandemii pozwoliła mu pracować w tym roku w większej ciszy.
Przeczytaj także: Rosja. W dniu ślubu pobił na śmierć swoją żonę
Władze cały czas proponują Shito sprzedaż działki. Ten jednak odmawia, argumentując, że jego ziemia jest idealna do upraw warzyw, których sprzedaż jest jego źródłem utrzymania. Dodaje, że nie interesują go pieniądze, tylko dalsza praca na roli. Opowiada też, że otrzymuje często wsparcie od wolontariuszy. Z drugiej strony władze lotniska utrudniają mu niekiedy życie poprzez liczne wylegitymowania, aby "przekonać" go do sprzedaży terenu.