Mało jagód to niskie zarobki. Dodatkowo, Polskę zalewają tańsze jagody ze Wschodu, gdzie w tym roku owoców nie brakuje. Ludzie od lat trudniący się tym zajęciem twierdzą, że konkurencyjna cena owoców (głównie z Ukrainy) ich wykończyła. W zeszłym roku kilogram jagód sprzedawano nawet za 18 złotych. Teraz cena jest o 6 zł niższa, bo sprowadzone ich zza wschodniej granicy kosztują 5-6 zł za kilogram.
Pani Helena prowadzi skup jagód w Tychowie od ponad 20 lat. Kobieta z zachodniopomorskiego dodaje, że nie pamięta tak złego roku dla zbieraczy i handlarzy.
W ubiegłych latach ludzie zrywali około 2 kg jagód w ciągu godziny. Teraz rekordziści zbierają zaledwie pół kilo. Poprzednio skupowałam nawet tonę tych owoców dziennie. Dziś 80 kg to dużo – tłumaczy pani Helena w rozmowie z Faktem.
To poważny problem dla mieszkańców małych miast i wsi, którzy sezonowo dorabiali, zbierając jagody. Brak owoców widać również podczas jazdy krajowymi drogami. W poprzednich latach pełno było przy nich sprzedawców jagód. Teraz widać, że przydrożnych handlarzy jest także coraz mniej.
Kiedyś potrafiłam w ciągu siedmiu godzin zarobić nawet 300 zł. Dziś zarobiłabym może ze 40. Szkoda na to czasu i wysiłku - dodaje 38-letnia pani Monika z Tychowa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.