O kryzysie powołań w Kościele Katolickim mówi się w Polsce od dawna, jednak 2023 rok bije niepokojący rekord.
W całym kraju przybędzie zaledwie 198 księży, przy czym nie licząc dużych miast, daje to zaledwie po 2 do 5 nowych kapłanów na diecezję. Dla wiernych z okolic Łowicza te dane są szczególnie niepokojące - w bieżącym roku, w diecezji łowickiej nie został wyświęcony żaden nowy ksiądz.
Sądząc po rekrutacji prowadzonej w seminariach duchownych, ta tendencja nie zmieni się w najbliższych latach. W Archidiecezji Krakowskiej do seminarium zgłosiło się zaledwie siedmiu kandydatów na księży, a w Radomiu trzech. Jak na te dane zapatrują się przedstawiciele duchowieństwa?
Zapytany przez nas o spadek liczby święceń ksiądz Główczyński przyznaje, że niektórych ten trend może niepokoić, jednak on sam uważa, że "Bóg sobie z tym wszystkim poradzi". Podkreśla, że on, jako osoba duchowna, nie czuje lęku.
Ksiądz z Osiedla dodaje też, że powodów, dla których coraz mniej osób decyduje się na wybór kapłaństwa jako życiowej ścieżki jest więcej, niż może się na pierwszy rzut oka wydawać. Wśród nich wymienia niż demograficzny, migracje z małych miejscowości do dużych miast czy wreszcie zmiany mentalne u Polaków.
"Wiele osób nie decyduje się na posiadanie dzieci czy sakramentalne związki" - tłumaczy i dodaje, że wpływ na rekordową niską liczbę święceń mają także powody polityczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na przełomie lat 80. i 90. na msze ludzie chodzili z różną motywacją. Boom powołaniowy nie zawsze wiązał się z prawdziwą potrzebą bycia blisko Boga, ale często był wyrazem politycznego oporu, buntu wobec władzy - tłumaczy ksiądz.
Dlatego zmniejszenie liczby powołań, jego zdaniem, nie zagraża dostępności do kapłanów czy czynionej przez nich posługi. - Może jest w tym jakiś boski plan? - zastanawia się duchowny i dodaje:
Z moich obserwacji brak kapłanów w praktyce nie jest odczuwalny. Mamy niż demograficzny, spada liczba wiernych a co za tym idzie jest mniej sakramentów. Dlatego z moich obserwacji wynika, że liczba kapłanów jest wystarczająca. W miejscowościach, gdzie jest mało wiernych, parafie natomiast bywają po prostu łączone. Jeden proboszcz ma pod sobą po prostu dwa kościoły - wyjaśnia.
- Osoby pozostające obecnie w Kościele w mojej ocenie mają większą motywację religijną, niż miało to miejsce w latach wcześniejszych - zapewnia.
Czytaj także: Cios w Kościół. Liczby nie kłamią
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.