W japońskim parlamencie przegłosowany został projekt ustawy mającej na celu wsparcie produkcji i eksportu uzbrojenia. Byłaby to bardzo poważna zmiana, ponieważ od czasów II wojny światowej kraj ten jest ogranicza rozwój armii i zbrojeń.
Może to być bardzo dobra wiadomość dla walczącej Ukrainy. Wydaje się, że sugerował to zresztą szef Wywiadu Wojskowego (HUR) gen. Kyryło Budanow.
Czy Japonia faktycznie miałaby możliwości wspomożenia Ukrainy? A jeśli tak to w jaki sposób? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do ekspertów, którzy wskazują kilka aspektów ewentualnego wsparcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czego potrzeba? Wszystkiego
Ci, którzy już widzieli oczyma duszy japońskie czołgi Type 10 mknące po stepach Ukrainy, będą rozczarowani. Ukraińcy raczej nie mają co liczyć na dostawy ciężkiego sprzętu z Japonii. A nawet jeśli - to nie bezpośrednio. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że w sprawę wmiesza się kraj trzeci, który np. kupi japoński sprzęt i w jakiejś formie przekaże go Ukrainie.
Jak tłumaczy w rozmowie z o2.pl były attache obrony RP w Japonii komandor Mirosław Draus, Japonia dysponuje bardzo dużym potencjałem w przemyśle obronnym, w tym w dziedzinie systemów walki radioelektronicznej, łączności, elementów budowy zabezpieczenia logistycznego oraz medycznego i ratowniczego.
Niewykluczone, że wsparcie w wymienionych dziedzinach mogłoby trafić do Ukrainy. Pozostaje tylko sposób, w jaki miałoby to być zrealizowane. Zmiana obowiązującego w Japonii prawa (działania zbrojne na terytorium Ukrainy) wydaje się mało realna - mówi komandor Draus.
Czytaj też: Tak teraz wygląda Japonia. Są ofiary śmiertelne
Zakup broni? Byłaby to konstrukcja karkołomna. Takie transakcje są obłożone wielką liczbą przepisów międzynarodowych, a wymogiem jest zawsze tzw. certyfikat end usera, czyli poświadczenie, że nabywca będzie jedynym i ostatecznym użytkownikiem broni.
Japończycy mogliby jednak zaoferować Ukraińcom coś innego. Ich sprzęt wojskowy, choć mocno "zjaponizowany", czyli wyposażony w komponenty i elementy produkcji krajowej, to w dużej mierze kopie sprzętu USA. Dlatego gdyby np. Ukraina otrzymała w końcu F-16, Japończycy mogliby dostarczyć jej komponenty i części zapasowe z produkowanych przez koncern Mitsubishi myśliwców F-2.
"Możemy być niepoprawnie optymistyczni"
W pierwszej kolejności Ukraińcy potrzebują na razie amunicji. I to tej dużego kalibru - artyleryjskiej, np. 155 mm do armatohaubic. A z zapasami amunicji problem mają same Japońskie Siły Samoobrony (bo tak nazywają się formalnie siły zbrojne tego kraju).
Mówimy naprawdę o wszystkim. Od ubrań po zaawansowane technologicznie rozwiązania. Japonia chce wspierać Ukrainę, naprawdę jest wola pomocy. Musi to robić rozsądnie, w sposób, który nie naruszy struktury ich sił zbrojnych. Ale myślę, że możemy być w tej kwestii niepoprawnie optymistyczni. Trochę cierpliwości - mówi o2.pl osoba związana z wojskowymi służbami, która woli pozostać anonimowa.
Elektronika? WRE? Logistyka?
Ukraińcy potrzebują także samochodów i wozów, a te Japonia może im dostarczyć. To lekko opancerzone maszyny lub wręcz półciężarówki, którymi można m.in. dowozić amunicję na linię frontu czy szybko transportować żołnierzy. Tomasz Leśnik, niezależny publicysta zajmujący się bezpieczeństwem, mówi o środkach walki radioelektronicznej (WRE) i zaawansowanych środkach łączności.
Szczególne zainteresowanie powinna budzić możliwość współpracy japońsko-ukraińskiej w zakresie WRE. Jest to o tyle prawdopodobne, gdyż mówimy o kategorii non-lethal weapon (dosł. broń nie-zabijająca - red.), która byłaby najprawdopodobniej określona mianem "wymiany doświadczeń i rozwoju technicznego w branży elektronicznej" - mówi o2.pl Leśnik.
Wskazuje on np. tajemniczy system NEWS. To zaawansowany system zagłuszający, pracujący w spektrum elektromagnetycznym. Pozwala on śledzić ruchy jednostek morskich i powietrznych dookoła danego kraju.
Leśnik zwraca też uwagę, że Japończycy rozwijają nowe jednostki specjalizujące się w walce radioelektronicznej oraz rozwijają możliwości dydaktyczne, by zapewnić równomierne szkolenie swoich kadr. Wskazuje zarazem te aspekty jako ważny kierunek rozwoju Wojska Polskiego.
Głównym obiektem zainteresowania Japońskich Sił Samoobrony są systemy rosyjskie i chińskie. Biorąc pod uwagę ich występowanie na ukraińskim polu walki, Japończycy z pewnością są zainteresowani konkretną wiedzą z ich działania, a tu Ukraina i zdobycze jej SOF są obiektem pożądania - dodaje Leśnik.
Inny rozmówca o2.pl, chcący zachować anonimowość, dodaje do wyliczanki coś jeszcze. Japonia dysponuje zaawansowanymi radarami kontrartyleryjskimi i systemami przeciwpancernych pocisków kierowanych. Czy to również mogłoby stanowić wsparcie walczącej Ukrainy? Nie da się tego wykluczyć. Wymagałoby to jednak bardziej skomplikowanych zabiegów dyplomacji i służb specjalnych.
Zełenski wspomina Hiroszimę, Budanow się uśmiecha
Warto zwrócić uwagę na niedawną wizytę prezydenta Zełenskiego w Japonii. Podczas przemówienia, które wygłosił w maju na szczycie grupy G7, prezydent Ukrainy porównał miasta swojego kraju zniszczone przez rosyjskie bomby i artylerię do tego, co widział w Muzeum Pokoju w Hiroszimie.
Zapewne nie bez powodu, w ostatnim nagraniu szefa ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR pojawiły się elementy japońskie. Na trwającym zaledwie pół minuty filmie dowódca HUR siedzi w swoim gabinecie i uśmiecha się tajemniczo. Na biurku obok niego widać niewielkie flagi Ukrainy i Japonii oraz prawdopodobnie japońską maskotę.
Budanow, jeden z najbardziej znienawidzonych ludzi w Rosji, znany jest z takich zagrywek psychologicznych. Rok temu pojawił się np. na linii frontu, odwiedzając oblegany przez Rosjan Siewierodonieck.
Świat się zmienia, Japonia też
Komandor Draus tłumaczy, że zgodnie z powojenną pacyfistyczną doktryną bezpieczeństwa w Japonii funkcjonował zakaz eksportu uzbrojenia i amunicji. W ramach zmieniającej się sytuacji międzynarodowej (szczególnie rosnącego zagrożenia ekspansji Chin na Pacyfiku), w drugiej dekadzie XXI w. rząd Japoni poczynił kroki w kierunku liberalizacji w tej dziedzinie.
Draus przypomina, że jeszcze na początku nowego stulecia, po roku 2001, w ramach operacji Enduring Freedom japoński zespół okrętów nieodpłatnie podawał paliwo i wodę okrętom koalicji.
W ramach wsparcia wojsk koalicyjnych w Afganistanie japońska jednostka inżynieryjna Sił Lądowych Samoobrony zajmowała się budową dróg i instalacji wodociągowych. W ramach wsparcia krajów regionu Indopacyfiku Japonia między innymi dostarczyła jednostki patrolowe Wietnamowi, samoloty patrolowe Filipinom - tłumaczy komandor.
Od kilku lat prowadzone są, jak mówi, rozmowy kontraktowe na dostarczenie samolotów-amfibii US-2 Indiom. Jednakże należy zaznaczyć, że eksport dotyczy sił i środków bez uzbrojenia i amunicji.
Japońskie Siły Samoobrony coraz częściej biorą udział w operacjach pokojowych, gdzie do niedawna obowiązywało prawo użycia uzbrojenia jedynie w przypadkach samoobrony, nawet gdyby pododdziały z innych krajów znalazły się w niebezpieczeństwie.
Ponadto prawo restrykcyjnie ogranicza wysyłania Sił Samoobrony do udziału w operacjach pokojowych i humanitarnych jeśli na danym terytorium trwają działania zbrojne. Warunek konieczny to minimum stan rozejmu.
Draus tłumaczy, że po zamachu na byłego premiera Japonii Shinzo Abe zmalała "chęć" rządu japońskiego do intensyfikacji eksportu broni i uzbrojenia. Powodem jest przede wszystkim niechęć koalicyjnej partii Komeito do odchodzenia z drogi pacyfizmu narodowego oraz sytuacja międzynarodowa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.