Incydent miał miejsce n początku maja, a teraz sprawę opisała "Gazeta Wyborcza". 70-letnia pani Mariola podróżowała autobusem firmy FlixBus z Bukowiny Tatrzańskiej do Katowic, gdzie czekał na nią mąż. Wydarzyła się jednak bardzo nieprzyjemna sytuacja i kobieta musiała do miejsca docelowego dotrzeć nie autokarem a autostopem.
Podczas jednego z postojów kierowca poinformował pasażerów, że na stacji benzynowej jest darmowa toaleta, więc pani Mariola również poszła z niej skorzystać. Kiedy wróciła, autobusu już nie było.
70-latka twierdzi, że wyszła z autokaru na maksymalnie 5 minut. - Rozglądam się, widzę szczere pole i tylko stojące w rządku tiry, w których spali kierowcy. Przeraziłam się - powiedziała kobieta w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Było około godz. 23, dość zimno, a ja zostałam w samym sweterku i z małym plecakiem - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
FlixBus zostawił seniorkę w "szczerym polu". Musiała wracać autostopem
Pozostałe bagaże kobiety zostały w luku bagażowym autobusu, który pojechał do Katowic. 70-latka poprosiła o pomoc obcych ludzi, którzy zatrzymali się na stacji. Wraz z nimi dotarła do Krakowa, a następnie, z kolejnym kierowcą, do Katowic.
Walizkę z FlixBusa odebrał mąż kobiety, gdyż ona nie zdążyłaby tam dotrzeć. – Na pytanie, gdzie jest moja żona, usłyszałem od kierowcy, że to nie jego sprawa – powiedział mężczyzna "Wyborczej".
"Wyborcza" zapytała firmę o tę sytuację. W przesłanej odpowiedzi przewoźnik przekazał, iż "model działania FlixBusa opiera się na zasadach zbliżonych do systemu kolejowego. Autobusy operują według ustalonego rozkładu, a kierowcy ściśle przestrzegają wyznaczonych czasów przerw oraz tras". Dodano również, że kierowcy nie mają obowiązku czekać na pasażerów.