Białoruscy dziennikarze po analizie zdjęć z sali koncertowej w Krasnogorsku zwrócili uwagę na kilku mężczyzn. Mieli na sobie takie same niebieskie bluzy, a także nawiązywali kontakt wzrokowy i nawoływali do zamknięcia wyjść potęgując liczbę ofiar.
W swoim materiale zaznaczają, że jakość nagrań jest zła, ale jak przekonują poprzez przeglądanie otwartych baz danych "udało się znaleźć rzekomego oficera FSB".
Taki sam strój funkcjonariuszom miał pomóc w rozpoznaniu. Dziennikarze zauważają, że śledczy, którzy zatrzymali terrorystów kilka godzin później, ubrani byli w podobny niebieski strój.
Jeden z mężczyzn, któremu zrobiono zdjęcie podczas ataku, ma być podobny do zwycięzcy konkursu siłowania na rękę w Centrum Sportu Sesenski, obok którego znajduje się również siedziba rosyjskiego wywiadu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspertka o śledztwie: "Mają ogromne doświadczenie"
O wyniki śledztwa postanowiliśmy zapytać emerytowaną major kontrwywiadu ABW Annę Grabowską-Siwiec. Według niej sprawa jest złożona, a końcowym ustaleniom nie daje wiary.
Aby dokonać porównania trzeba mieć wiarygodne dane, narzędzia biometryczne. Niewiarygodne wydaje się, aby człowiek, który nie pracuje w strukturach służb, mógł dokonać takich ustaleń - mówi w rozmowie z o2.pl Anna Grabowska-Siwiec.
Ekspertka zwraca uwagę na to, że prawdziwych wizerunków funkcjonariuszy wykonujących czynności nie ma.
- Jeśli FSB podjęłoby się organizacji, to wysłaliby do sali koncertowej mężczyzn, których łatwo rozpoznać? Co by o nich nie mówić, Rosjanie mają ogromne doświadczenie, możliwości, pieniądze i przede wszystkim kadry - zauważa major.
Kolejnym poruszonym aspektem są amerykańskie dane. Wywiad USA informował o możliwym ataku zamachowców, a po strzelaninie nie wskazywał, aby rosyjskie służby były zamieszane w atak. - Jeżeli mieliby to wykorzystać na politykę wewnętrzną, to na pewno zrobiliby to profesjonalnie - kontynuuje.
Zamachowcy w sali koncertowej w Krasnogorsku zabili ponad 150 osób. Strzelali w głównej mierze na oślep, następnie wywołali pożar.
Czytaj więcej: Atak terrorystyczny pod Moskwą. USA zaprzecza
Ci mężczyźni, którzy mieli być funkcjonariuszami, też mogli zginąć. Jeśli FSB wynajęłoby kogoś do realizacji celu, to po to, aby tym się nim nie zajmować. Gdyby ubrani byli tak samo to też musiałoby oznaczać, że spotykali się z zamachowcami i że znaliby się bardzo dobrze - kończy major Anna Grabowska-Siwiec.