Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie niedawno zamieścił post dotyczący drzew na placu Centralnym, które pochodzą z Niemiec. W komentarzach pod postem od razu zawrzało.
"Dlaczego z Niemiec? W Polsce nie można kupić? Miasto powinno wspierać krajowy biznes", "Trzeba dać zarobić Niemcom?", "Znowu pieniądze pójdą do Niemiec", "Rozumiem, że szkółek w Polsce nie ma, a polskie drzewa są gorsze niż niemieckie?" - napisali internauci w komentarzach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zarząd Dróg Miejskich wyjaśnia, że w przypadku większych inwestycji, takich jak plac Pięciu Rogów, plac Trzech Krzyży czy plac Centralny, zieleń zwykle stanowi jeden z ważniejszych elementów rozbudowanego i złożonego procesu przetargowego.
Czytaj także: "Nie do opisania". Niezwykłe odkrycie na Mazowszu
Nie wybiera się arbitralnie dostawcy zieleni, ani nie narzuca kraju pochodzenia drzew. Interesuje nas jakość, w tym wysokość drzew, ich obwód oraz poprawne uformowanie bryły korzeniowej - przekazał warszawski Zarząd Dróg Miejskich.
Ściągnęli drzewa z Niemiec. Tak się tłumaczą
Sadzonki drzew od razu imponują rozłożystymi koronami i znaczną wysokością. Zarząd Dróg Miejskich wyjaśnia, że gdyby zdecydowano się na kilkuletnie młode drzewa, na osiągnięcie docelowych rozmiarów trzeba byłoby czekać wiele lat.
W Polsce zakup niemal identycznych, tak "dorosłych" drzew w takiej liczbie od jednego szkółkarza, co ma gwarantować zbliżony pokrój drzew, jest niełatwy i ze względu na trudniejsze warunki (mroźna zima, suche lato) bardziej kosztowny - napisano w poście.
Dodano również, że w poprzednim systemie politycznym istniało niewiele szkółek zajmujących się hodowlą i sprzedażą sadzonek drzew. Te, które zaczęły powstawać po 1989 roku, jeszcze nie dysponują dużymi, wyrośniętymi okazami lub oferują jedynie ograniczoną liczbę podobnych egzemplarzy. Dlatego na placu Centralnym w Warszawie pojawiły się drzewka z Niemiec.
Czytaj także: "Fajnie". Wpadka Elona Muska przed wyborami w USA