Medwiedczuk od jesieni przebywa w Rosji. Trafił tam w ramach wymiany jeńców, a na Ukrainę wrócili wtedy żołnierze pułku Azow, którzy bronili fabryki Azowstal w Mariupolu. To osoba bliska samemu Władimirowi Putinowi - Medwiedczuk jest chrzestnym jednej z jego córek.
Kiedy w lutym 2022 r. zaczęła się wojna, Medwedczuk przebywał w areszcie domowym. Ukraińcy postawili mu poważne zarzuty, dotyczące m.in. zdrady stanu i kontaktów z Rosjanami. Oligarcha próbował uciec ale został zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Jak już zaznaczono, w październiku oligarcha trafił do Rosji. Przez pewien czas było o nim cicho, ale Kreml nie chciał rezygnować z rozpoznawalnego - choć skompromitowanego - polityka. I wydaje się, że znalazł sposób. Medwiedczuk zaczął wysyłać sygnały, że chce być mediatorem między Rosją a Ukrainą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oligarcha udzielił dużego wywiadu rosyjskiej gazecie "Izwiestija". Zasygnalizował, że chce tworzyć (i zapewne firmować twarzą) projekt "ukraińskiego rządu emigracyjnego". Grając w orkiestrze rosyjskiej machiny propagandowej przekonywał o "bliskości narodów ukraińskiego i rosyjskiego" oraz twierdził, że "podżegacze wojenni" próbują budować antyrosyjską koalicję na Zachodzie.
Twierdził też, że około 9-12 milionów Ukraińców nie popiera obecnego kursu Ukrainy. Zasugerował również, iż logicznym jest stworzenie rządu na uchodźstwie, który będzie reprezentował stanowisko tych obywateli, i że powinien być traktowany jako oficjalny przedstawiciel tego "alternatywnego" głosu Ukrainy. Tworzony przez niego projekt miały nosić nazwę "Inna Ukraina".
Medweczuk na czele rządu? "Jest spalony"
Tyle, że jak mówi ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ds. Ukrainy, Maria Piechowska, ukraińskie społeczeństwo jest odporne na tego rodzaju pomysły. I dodaje, że tego rodzaju próby są wyłącznie dowodem tego, jak bardzo Rosja nie rozumie Ukrainy, nie dostrzega przemian, jakie zaszły w tym kraju i ich głębokości.
Medwiedczuk jest w Ukrainie spalony. Nawet jeśli miało to być obliczone na odbiorców zewnętrznych, to pomysł nietrafiony. To nie ta osoba. Za mocna jest też pozycja Zełenskiego. Wobec partnerów zachodnich Ukraina prowadzi bardzo skuteczna politykę informacyjną. Na tyle że tego typu próby obecnie nie zostaną zauważone, a przynajmniej dzisiaj. Dlatego pomysły na jakąkolwiek "inną" – i ten cudzysłów jest bardzo duży – są chybione. Żadnej "innej Ukrainy" nie ma i nie będzie - mówi w rozmowie z o2.pl Piechowska.
Tym bardziej, że już sama nazwa ugrupowania może budzić niemiłe skojarzenia. "Inna Rosja" to nazwa ugrupowania politycznego, będącego w kontrze do polityki prowadzonej przez Władimira Putina. Sam Medwiedczuk zaś został pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa, wiec nie mógłby założyć żadnego legalnego ugrupowania politycznego w tym kraju.
Projekt ten może być wiec skierowany ściśle na użytek wewnętrzny... Rosji. Ma to wywierać wrażenie, że bliski Putinowi człowiek, choć skompromitowany w Ukrainie, ma realny wpływ na politykę tego kraju. Trudno jednak oczekiwać, by ktokolwiek w Ukrainie - nie licząc małej populacji twardogłowych zwolenników Rosji - dał się złapać tak ordynarny haczyk.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.