10 listopada w jednym z Gdańskich szpitali doszło do niebezpiecznej sytuacji. Pielęgniarka została zaatakowana przez pacjenta siekierą. Szczegóły tej historii opisaliśmy tutaj: Gdańsk. Dramat w szpitalu psychiatrycznym. Rzucił się na pielęgniarkę. Jak się okazuje, 22-letnia Joanna musiała zorganizować w internecie zbiórkę na swoją rehabilitację. Szpital nie może jej zapłacić, gdy będzie nieobecna w pracy.
Wstępnie wyszłam z tego ze złamanym żebrem i warstwami szwów. Przebywam obecnie na bezpłatnym zwolnieniu lekarskim, jednak minie jeszcze trochę czasu, nim wrócę do pracy. Czeka mnie jeszcze seria wizyt u ortopedy, fizjoterapeuty, ale również u psychologa, bo taka sytuacja odbija dość mocne piętno na psychice - czytamy w opisie zbiórki.
Czytaj także: Cios w stowarzyszenie Bąkiewicza. "Zamrożono nam środki"
Niestety 22-letnia pielęgniarka nie dostanie w czasie zwolnienia wypłaty. Michał Piotrowski, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego, któremu podlega szpital wyjaśnił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", dlaczego tak wygląda sytuacja. Kobieta jest zatrudniona na podstawie kontraktu, czyli szpital zatrudnia ją jako osobę świadczącą usługi medyczne z własną działalnością gospodarczą. W takim wypadku osoba sama jest zobowiązana do opłacania składek ZUS.
W tym konkretnym przypadku zaoferowano także wsparcie psychoterapeutyczne oraz wszelką możliwą pomoc, na którą pani się ostatecznie nie zdecydowała. Ponadto nie wpłynął także do szpitala ani także do UMWP żaden wniosek o wsparcie w tej konkretniej sytuacji - dodaje Piotrowski.
Okazuje się, że taka praktyka zatrudniania pielęgniarek na kontrakty jest powszechnym zjawiskiem. Anna Czarnecka, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku w rozmowie z "GW" wyznaje, że taki sposób zatrudnienia nie ma limitu nadgodzin. Dzięki temu można łatać braki w grafikach, jednak gdy dochodzi do wypadku, tak, jak w przypadku 22-letniej pielęgniarki, pracownik pozostaje zdany na samego siebie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.