Sklep przy City Road w Liverpoolu, niedaleko Goodison Park w Wielkiej Brytanii ma kłopoty, o których dowiedziała się niemal cała Europa. Brytyjska inspekcja sanitarna już na wejściu wiedziała, że to trudny przypadek. Ale że aż tak? Sprawę opisał tabloid Daily Star.
Naruszenie zasad BHP to mało powiedziane, a tym, którzy się tam zaopatrywali po usłyszeniu tej historii włosy stanęły dęba na głowie. W jednej z tabliczek czekolady znaleziono nie tylko napoczęty już smakołyk, ale w gratisie były również zwłoki myszy podczas rozkładu.
Właściciele sklepu doskonale wiedzieli o tym, że mają nieproszonych lokatorów już od 2020 roku, gdy inspekcja wkroczyła na miejsce pierwszy raz. Świadczyć mogły o tym chociażby liczne szczurze i mysie odchody w magazynie. Inspektorzy odkryli, że wokół sklepu było mnóstwo wygryzionych dziur i tuneli, dzięki którym gryzonie dostawały się do środka. Bez gruntownego remontu trudno o kontrolowanie tej kwestii.
Nie zabrakło również produktów po terminie. Wiadomo, nawet w najlepszym sklepie wśród masy artykułów zdarzy się przeoczyć coś, co od kilu dni nie powinno leżeć na półce. Jednak kiełbasy pokrytej pleśnią trudni nie zauważyć.
Właściciele sklepu przyznali się do zaniedbań. Zapłacili karę w wysokości 5 tys funtów, jednak i to nie pomogło. Po spełnieniu wytycznych inspekcji sklep otworzył się ponownie. Nie trwało jednak długo, by wiosną tego roku znów inspekcja sanitarna musiała zakasać rękawy. Okazuje się, że po ponad rocznej batalii związanej z deratyzacją, sprzątaniem i segregacją towarów, sklep wciąż popełnia te same błędy i nie nadaje się do funkcjonowania.