Czterech funkcjonariuszy zostało oskarżonych m.in. o czynną napaść. Kolejnego oskarżono o pobicie, a jeszcze innego o celowe uszkodzenie mienia. Dwóch spośród sześciu policjantów zostało już zwolnionych z pracy.
Do incydentu w Atlancie doszło w sobotę wieczorem. Policjanci wyciągnęli z samochodu dwoje młodych ludzi, studentów – Tamiyah Pilgrim i Messiaha Younga. Kobieta została już zwolniona z aresztu, nie postawiono jej zarzutów. Burmistrz Atlanty Keisha Lance Bottoms poinformowała, że Young także jest na wolności. Dodała, że chce, aby zarzuty przeciwko niemu zostały wycofane. Oskarżono go o uciekanie policji i jazdę z zawieszonym prawem jazdy.
Zobacz też: Kryzys w USA. Masowe protesty po śmierci George'a Floyda
Incydent w Atlancie. Co się stało?
Young próbował nagrać z zatrzymanego samochodu, jak policja zatrzymuje innego mężczyznę. Mężczyzna krzyczał do policjantów, żeby go puścili, bo nic nie zrobił.
W pewnym momencie do Younga podszedł policjant i otworzył drzwi. Young je zamknął, stwierdzając, że "dzisiaj nie umrze". Powiedział policjantom, żeby puścili tamtego mężczyznę.
Young odjechał, ale utknął w korku. Nagle do jego samochodu podbiegli kolejni policjanci, wykrzykując rozkazy. Jeden z funkcjonariuszy próbował użyć paralizatora wobec kobiety, kiedy ta usiłowała wysiąść. Następnie policjanci wyciągnęli ją z auta.
Inny policjant krzyczał do Younga, żeby otworzył szybę. W końcu kilkukrotnie uderzył w nią pałką.
Incydent po śmierci George'a Floyda. Użyli paralizatora
Kiedy szyba została zbita, jeden z funkcjonariuszy użył na Youngu paralizatora. Policjanci wyciągnęli mężczyznę z auta, krzycząc, żeby wyjął ręce z kieszeni. Wykrzykiwali:
On ma pistolet!
Kiedy mężczyzna leżał na ziemi, mundurowi związali jego ręce. W policyjnym raporcie - wbrew temu, o co posądzali Younga funkcjonariusze - nie stwierdzono, by na miejscu zdarzenia znaleziono broń palną.
George Floyd nie żyje. Protesty w USA
Od kilku dni w całych Stanach Zjednoczonych trwają gwałtowne protesty spowodowane śmiercią czarnoskórego mężczyzny. George Floyd zmarł po tym, jak policjant podczas interwencji dociskał jego szyję kolanem do ziemi przez kilka minut. Mężczyzna powtarzał, że nie może oddychać, ale funkcjonariusz nie cofnął kolana. W końcu Floyd stracił przytomność i zmarł.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.