18-latka mogła zginąć w czasie wolontariatu. Amandine Lequime przed rozpoczęciem studiów zgłosiła się jako wolontariuszka do trzech "sanktuariów" opiekujących się skrzywdzonymi przez człowieka dzikimi kotami. W pierwszym z nich samica geparda potraktowała nastolatkę jak zwierzynę łowną.
Kolega 18-latki otworzył kojec, żeby nakarmić koty. Na nagraniu widać dwa gepardy, jeden zachowywał się spokojnie, ale nie spuszczał wzroku z pojemnika wypełnionego mięsem. Drugi był wyraźnie podekscytowany, wydawał się patrzeć na coś za plecami Lequime. Kiedy drzwi boksu się otworzyły, gepard szybko minął opiekuna i wydawało się, że równie obojętnie przejdzie obok nastoletniej Belgijki.
O mój Boże – powiedziała podekscytowana, kiedy mijał ją dziki kot.
Sekundę później 18-latka zaczęła wrzeszczeć. Gepard minął ją, ale potem zakradł się od tyłu i rzucił na plecy niczego niespodziewającej się nastolatki. Lequime upadła na ziemię, krzycząc i miotając się, ale kot nie przestawał gryźć i drapać. Koledzy nastolatki rzucili się na pomoc, a kierownik ośrodka musiał kilkakrotnie kopnąć geparda, by ściągnąć go z nastolatki.
Czytaj też: Chcieli zrobić zdjęcie weselne. Goście osłupieli
Prawdopodobnie wszystko trwało tylko kilka sekund, ale wydawało mi się, że to trwa wieki. Zabrali mnie do szpitala. Samica dwukrotnie wgryzła się w moje ramię, uszkodziła moje mięśnie. Mam blizny po pazurach na nogach i cztery głębokie dziury, które trzeba było zamknąć szwami, ale tak naprawdę miałam szczęście – powiedziała Belgijka w rozmowie z "The Sun".
Statystyki porażają: 1/3 opiekunów zaatakowanych przez dzikie koty ginie na miejscu
Władze ośrodka błagały nastolatkę, żeby zachowała wypadek w sekrecie. Lequime dowiedziała się, że ten sam gepard dwa lata wcześniej w podobny sposób zaatakował kierownika ośrodka, powodując poważne obrażenia karku i nóg.
Kiedy doszła do siebie, Belgijka przeniosła się do innego sanktuarium dla gepardów, które traktowało kwestie bezpieczeństwa znacznie poważniej i gdzie wysłuchano jej historii z przerażeniem. Ostatecznie Belgijka zgłosiła wypadek na policji, która bada sprawę. Lequime spędziła kolejne dwa miesiące, opiekując się dzikimi kotami, jednak w znacznie bardziej odpowiedzialny sposób.
Zdałam sobie sprawę, że ogóle nie powinnam mieć bezpośredniego kontaktu z gepardami, dla własnego bezpieczeństwa, ale także ich dobra. To dzikie zwierzęta, nie można ich udomowić. Mam nadzieję, że mój wypadek będzie ostrzeżeniem dla innych wolontariuszy i nie popełnią tych błędów co ja – podkreśla 18-latka.