Komisja ds. afery Amber Gold działała od lipca 2016 do października 2019 roku. Jej celem było zbadanie prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold.
Przewodniczącą komisji była Małgorzata Wasserman, a jej członkiem poseł Prawa i Sprawiedliwości - Marek Suski. Po trzech latach działalności komisja przyjęła raport, w którym stwierdzono, że "powstanie i ekspansja Grupy Amber Gold były wynikiem słabości państwa".
Przypomnijmy, że była to afera dotycząca powstania piramidy finansowej, w wyniku czego swoje oszczędności straciło 18 tys. osób. Marcin K. i jego żona Katarzyna K, twórcy Amber Gold, przebywają w więzieniu.
Wpadka Suskiego na komisji śledczej. Giertych przypomina
Komisja śledcza ds. Amber Gold została zapamiętana m.in. dzięki wpadkom, jakie zaliczyli jej członkowie podczas przesłuchań. Głównym "bohaterem" w tej dziedzinie był Marek Suski. Roman Giertych postanowił przypomnieć nagranie, które przypomina jedną z wpadek posła PiS.
Działo się to podczas przesłuchania Michała Tuska, syna obecnego premiera, który pracował w OLT Express, linii lotniczej należącej do właścicieli Amber Gold. Giertych był wówczas adwokatem młodszego Tuska.
Suski pytał świadka o rachunek, na podstawie którego Tusk miał przekazać informacje. Poseł PiS chciał wiedzieć, skąd miał dostęp do rachunku i czy port lotniczy publikował je na swojej stronie - Jaki rachunek ? Co ma Pan rozumie przez słowo rachunek Panie pośle? - pytał Michał Tusk. - Tu była mowa, że na podstawie rachunku miał Pan dane - odpowiedział Suski, patrząc w dokumenty.
- Moglibyśmy prosić o sprecyzowanie pytania? - wtrącił się Roman Giertych po chwili konsternacji. - O jaki rachunek chodzi, Panie przewodniczący? - dopytywał. - No właśnie nie wiem - odpowiedział Suski.
Czytaj także: "Koniec zabawy". Roman Giertych pisze o ruchach PiS
Giertych na swoim profilu na platformie X przypomniał wpadkę Marka Suskiego. - Gigant intelektu - podsumował w dwóch słowach.
To nie jedyna słynna wpadka Marka Suskiego na komisji śledczej. Poseł wypytywał jednego ze świadków o osobę ukrywającą się pod pseudonimem "Caryca". - Nie znam carycy. Jedyna, jaką znam to Katarzyna - mówił wówczas sędzia Ryszard Milewski. - Może pan podać nazwisko? - brnął dalej Suski. - Katarzyna Wielka- odpowiedział świadek. Pozostali członkowie komisji, na czele z Małgorzatą Wasserman, zanosili się od śmiechu. - Co w tym śmiesznego? - pytał ją potem Suski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.