W swoim przemówieniu Jarosław Kaczyński po raz kolejny odniósł się do tragedii smoleńskiej, nazywając ją "zamachem".
Ten sam człowiek, który bodajże wczoraj mówił, że polska tradycja to tradycja szacunku dla zmarłych, szacunku, który jest wyrażany w różnego rodzaju aktach ze strony rodzin, przyjaciół tych, którzy jakoś w ten czy inny sposób utożsamiają się z tymi, którzy odeszli, którzy padli ofiarą różnego rodzaju działań, które prowadzą do śmierci, którzy w tym wypadku padli ofiarą zamachu smoleńskiego zorganizowanego przez ludzi Putina - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.
To wyraźne nawiązanie do teorii, które od lat podnoszone są przez środowiska PiS, wywołało falę dyskusji w mediach i w przestrzeni publicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Protesty i incydenty na placu Piłsudskiego
Obok oficjalnych obchodów miały miejsce również protesty. Jednym z najbardziej wyrazistych krytyków jest Zbigniew Komosa, regularnie składający wieniec z kontrowersyjnym napisem.
Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski.
Komosa nie został wpuszczony pod pomniki, co doprowadziło do starć między protestującymi a funkcjonariuszami policji. Zakłócenia miały także miejsce w trakcie przemówienia Jarosława Kaczyńskiego, jednak uroczystości przebiegły zgodnie z planem.
Zamieszanie w mediach. "Katastrofa" czy "zamach"?
Transmisję uroczystości prowadziła m.in. Telewizja Republika. W trakcie emisji doszło jednak do istotnej rozbieżności w przekazie. Jak informuje "Wprost", na belce wyświetlono informację: "Bojówki Tuska zakłócają uroczystości upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej".
Widzowie zwrócili uwagę, że termin "katastrofa" był sprzeczny z retoryką Jarosława Kaczyńskiego, który mówił o "zamachu smoleńskim".
Po kilkunastu minutach treść belki została zmieniona na "ataki reżimu Tuska na wolne media". Kolejne cztery minuty później tekst poprawiono na zgodny z narracją Kaczyńskiego i ostatecznie informowano o "zamachu smoleńskim".
"Jedziemy" i spór o przekaz
Jak podaje "Wprost", tuż po wystąpieniu Kaczyńskiego w studiu programu "Jedziemy" prowadzonego przez Michała Rachonia, gospodarz zapewniał, że stacja będzie nadal relacjonować wydarzenia z placu Piłsudskiego, używając określenia "zamach smoleński". Rachoń podkreślił swoje poparcie dla tezy przedstawionej przez lidera PiS.
Pamięć w obliczu podziałów
Uroczystości mające na celu oddanie hołdu ofiarom tragedii z 10 kwietnia 2010 roku, od lat pozostają areną napięć i sporów. Z jednej strony podkreśla się znaczenie pamięci o ofiarach, z drugiej – podziały ideologiczne i różnice w ocenie wydarzeń nieustannie dzielą społeczeństwo.
Chociaż oficjalna narracja środowiska PiS pozostaje jednoznaczna, krytycy przypominają o wątpliwościach i kontrowersjach, które towarzyszą tragedii smoleńskiej od jej początku.
Przeczytaj też: Tłum Rosjan bawi się we Francji. "W końcu się poddali"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.